Podejrzane przymiotniki

Podkreślanie, że chodzi o wartości chrześcijańskie może mieć różnorakie cele. Bywa, że chodzi o oddzielenie. Przymiotniki jednak bywają też podejrzane.

Obraz kwasu zakwaszającego ciasto przypomina, że kwaskowatość ma służyć nie tyle podkreślaniu odrębności kwasu, ale temu, by całe ciasto (mąka, woda, kwas i inne dodatki) stało się chlebem. Podobnie sól. Nieużywana, trzymana „z daleka” od potraw, wietrzeje i nadaje się na wyrzucenie i podeptanie. W tym świetle możemy chyba spojrzeć na tzw. „wartości chrześcijańskie”.

Podkreślanie, że są one chrześcijańskie, może mieć różnorakie cele. Bywa, że chodzi o oddzielenie od innych wartości. Chcemy jako chrześcijanie odróżniać się od świata i dlatego podkreślamy, że nasze wartości są nieakceptowane przez innych, a nawet jesteśmy za nie prześladowani. W tym wypadku przymiotnik „chrześcijańskie” ma odseparowywać i stawiać przed wyborem: chcesz stać się chrześcijaninem, to musisz odrzucić wartości „światowe” i przyjąć „chrześcijańskie”.

Podkreśla się etykietkę, ponieważ uważa się, że wartości chrześcijańskie nie mogą funkcjonować poza Kościołem. Mamy wtedy takie zjawiska językowe jak psychologia chrześcijańska, szkoły katolickie, osiedla dla chrześcijan, a nawet kraje katolickie. Tak też postrzegano „demokracje chrześcijańskie” – jako partie tylko dla wierzących. Choć wcale nimi nie były.

Przymiotnik już zbędny

Jednak po wiekach wspólnej drogi chrześcijaństwo (w mniejszym lub większym stopniu) stało się zaczynem naszej kultury. Wiele wartości jest dziś po prostu wartościami ogólnoludzkimi, nie tylko chrześcijańskimi. Straciły przymiotnik. Do tego stopnia zakwasiły całe ciasto, że mamy nawet procesy odwrotne. Na przykład trójpodział władz (ich niezależność i równowaga, wolne sądy itp.), postrzegany jako zdobycz rewolucji liberalnej, został uznany przez Kościół za dziedzictwo chrześcijańskie w odniesieniu do niezbywalnej godności każdego człowieka. Tak nauczał Leon XIII w „Rerum novarum”, a za nim Jan Paweł II w „Centesimus annus”.

Prawa człowieka (każdego), jako wartość humanistyczna, znajdują uzasadnienie w tradycji kościelnej, mówiącej o nieśmiertelnej duszy i godności dzieci Bożych. I dziś ciągle jest to istotne zagadnienie wobec ataków różnych „mesjanizmów” opierających się na kategoriach wyższej rasy, lepszej klasy czy namaszczonego narodu. Tych „gorszych” mają one za podludzi, wrogów klasowych, barbarzyńców i zboczeńców… Słowem: zagrożenie do zlikwidowania, a nie ludzi ze swoimi prawami.

Przymiotnik mylący

Przymiotniki jednak bywają podejrzane. Zdarza się, że przeinaczają sens rzeczownika. Gdy po wojnie w Polsce mówiło się o demokracji ludowej, to wiadomo było, że chodzi o zduszenie demokracji. Gdy powoływano się na sprawiedliwość dziejową spodziewano się zemsty lub kradzieży, nie sprawiedliwego wyroku. Władza ludowa pachniała terrorem i bezprawiem.

Dlatego nie jest takie oczywiste, że porzucanie przez partie chadeckie nazwy „demokracja chrześcijańska” oznacza odejście od chrześcijaństwa. Bo przecież chodzi przede wszystkim o to, by były to partie demokratyczne, a nie „tylko dla chrześcijan”. Tak zresztą zapisano to przy ich zakładaniu. Niestety separatystyczna interpretacja przymiotnika „chrześcijańska” sugeruje nieprawdę (że chodzi tak naprawdę o odwrotność demokracji). W efekcie utrudnia wierzącym polityczną współpracę z innymi siłami demokratycznymi.

Rozumiem, że to nie jest czarno-białe. Czujemy np. obawy tych, którzy zakładają katolickie poradnie psychologiczne, bo boją się terapeutów, którzy są uprzedzeni do chrześcijaństwa. Ale wtedy musimy się liczyć z powstawaniem getta. Nie służy to ani katolikom (bo konfesyjna psychologia jest jednak ograniczona, zwłaszcza w krytycznym podejściu do „nadprzyrodzonego”), ani nie wpływa dobrze na psychologię (tę bez przymiotnika), bo utwierdza ją w powierzchownym traktowaniu religii.

Kwas tworzy ciasto, ale nie wtedy, gdy trzyma się go osobno.

***

Sięgnij do innych tekstów autora.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.