Życie z wojny stało się tak wielką pokusą dla Izraela, że lud zażądał króla. Przedtem – kiedy trzeba było podjąć walkę narodowowyzwoleńczą – dorywczo rządzili sędziowie (i sędzina Debora). Teraz, gdy okazało się, że łupy wojenne to może być źródło niezłego dochodu, potrzebowali stałego systemu prowadzenia wojen zaborczych. U sąsiadów taki system był oparty o króla, więc i oni chcieli mieć króla.
Samuel był temu przeciwny. Bóg zasadniczo też, ale ugiął się wobec żądań ludu. Natomiast kiedy już pod wodzą Saula doszło do zdobywania miasta, Bóg nakazał całkowite zniszczenie go, spalenie dobytku i zabicie ewentualnych niewolników. Saul nie posłuchał, a z łupów złożył w ofierze pierwociny, jakby to było zwyczajne źródło dochodu. A właśnie tego chciał uniknąć Pan. By nie traktowali wojny jako normalnego sposobu na wzbogacenie się. By łupów nie uważali za plony, za „owoc ziemi i pracy rąk”. Dlatego Saul został odrzucony.
Patrząc bez kontekstu, możemy powziąć taką myśl, że Bóg go pokarał, bo nie dopuścił się okrucieństwa. To by nam pasowało do obrazu okrutnego Boga Starego Przymierza, który na dodatek wystawia ludzi na próbę (wodzi ich na pokuszenie) żądając od nich w imię posłuszeństwa działań niehumanitarnych. A Bóg odrzuca ofiary z pierwocin łupu, by lud z zagarniania zdobyczy nie zrobił sobie sposobu na życie. By nie żył z wojny, a zatem by nie szukał wojny.
Pan wychowuje do pokoju już na poziomie ekonomicznym. Wojna ma się nie opłacać, inaczej stanie się pożądana. I gdy jej zabraknie, to ją sobie sprowokują.
To jest łup
To nie są wcale sprawy odległe od nas. Jak ktoś żyje z tropienia przestępców, to może mieć tendencję do prokurowania przestępstw gdy ich zabraknie. Jeśli to jest zwykły funkcjonariusz i żyje z pensji pokusa jest mniejsza. Ale gdy jego głównym dochodem są premie i nagrody robi się trochę trudniej. A jeszcze zgoła inaczej jest w przypadku polityka pełniącego rolę śledczego. On swoją karierę polityczną buduje na sukcesach i to spektakularnych. Potrzebuje ich jak pokarmu. Muszą się znaleźć. Nie chodzi o bezpieczeństwo obywateli, ale o rozgłos i propagandę. I to jest łup. Z niego się żyje. Nie chodzi o pokój, lecz o wojnę.
Wymyślanie przestępstw i przestępców ma długą historię. Różne intrygi dworskie połączone z pokazowymi procesami to stały element walki o władzę. Propaganda potrzebuje wrogów ludu – indywidualnych lub zbiorowych – i to takich, którym nie daje się prawa do obrony.
Ale warto zwrócić uwagę również na kaznodziei żyjących z potępiania. Jeśli zabraknie emblematycznych grzeszników, trzeba ich wykreować. By było z czego żyć, by zapewnić sobie sukces kaznodziejski (ewentualnie egzorcystyczny). Czy nie takie były źródła powodzenia Savonaroli we Florencji?
Życie z wojny, a nie z pokoju, jest źródłem wojen. Łowienie w mętnej wodzie jest niemożliwe, gdy ona jest czysta. Zatem trzeba ją zabrudzić. Już Bóg Starego Testamentu chciał nas od tego uchronić, Bo jest On tym samym Bogiem Pokoju z Nowego Testamentu. Metoda była adekwatna dla momentu historycznego, czyli zmiany ustroju. Przechodzili od charyzmatycznej i doraźnej władzy sędziów do monarchii. A monarchę wybrali dokładnie po to, by ich wodził na wojny. By dowodził. On z tego żył. To była jego racja istnienia. Stąd, jak mówi Pismo, na wiosnę królowie mieli zwyczaj wyruszać na wojnę.
Co mi się opłaca?
Pewnie warto zastanowić się nad tym, z czego ja żyję. Co jest moim paliwem? Bo to może być moja struktura grzechu, czyli sytuacja zmuszająca do zła. Skuteczna walka z grzechem to nie tyle wysiłek woli i dobre chęci (do brukowania), co dużo bardziej reforma podstaw egzystencji. Co mi się opłaca?
Jeśli nauczyłem się czerpać z walki z wrogiem, takim czy innym, to go potrzebuję. Stworzyłem sobie system do zmagania się z nim, do przedstawiania się jako jego ofiara, do obwiniania go o wszystko. Stał się racją mojej polityki. Nie może go zabraknąć. Biada mi, jeśli się nawróci, jeśli zniknie. Zatem: nie szukam pojednania i pokoju.
***
Sięgnij do innych tekstów autora.
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.
ur. w 1964, jezuita, były redaktor naczelny kwartalnika „Życie Duchowe”, publicysta.