„Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”.
Liczba mnoga użyta przez Zmartwychwstałego w tym posłaniu może oczywiście być interpretowana jako forma grzecznościowa lub po prostu jako konsekwencja tego, że Jezus przemawia do wielu. Zapewne zresztą nie tylko do tych, zgromadzonych tam, gdzie drzwi były zamknięte „z obawy”, ale i do pokoleń ich następców, również pełnych obaw. Ale zasadniczo interpretujemy to polecenie jako skierowane do pojedynczych osób – udzielających lub nie rozgrzeszenia, przebaczenia, odpuszczenia.
Zatrzymując się dłużej nad tekstem możemy jednak dostrzec sugestię, że odpuszczenie to niekoniecznie jest jeden moment. Raczej jest to proces. Bywa, że rozciągnięty na lata i że pomaga w nim wspólnota. Wielu ludzi może w nim towarzyszyć. Zwłaszcza, gdy ktoś nie chce pojednania, nie chce by mu wybaczano. Wtedy potrzeba dużo Ducha Świętego i działania wielu osób. A jeśli tego zabraknie, może zabraknąć przełamania się. I zatrzymane będzie to, co powinno być odpuszczone.
Dzieci gorszego Boga
Są między nami ludzie, którzy doświadczyli tak wiele odrzucenia, zwłaszcza w dzieciństwie, tak wiele osób traktowało ich jak nieużyteczne odpady, że mają w sobie głęboko wdrukowane przekonanie, że świat jest zły, że jest im wrogi. A skoro świat jest taki, to również tacy są, ci którzy go reprezentują (np. rodzice). A szczególnie ten, który go stworzył. „Dzieci gorszego Boga”.
Poczucie odrzucenia, skrzywdzenia, bycia niekochanym utrwala się głównie na poziomie emocjonalnym. Stąd jedna rozmowa, jedno tłumaczenie (w konfesjonale czy poza nim) niewiele zmienia. Bo to nie logiczne argumenty odmieniają postawę zamknięcia. Potrzeba nieraz całej rzeszy „przedstawicieli tego świata”, którzy przekonają, że nowe życie jest możliwe. Nie tylko powiedzą, że warto żyć, ale przede wszystkim są ludźmi, z którymi chce się żyć.
Chce się żyć. Jak ktoś to poczuje, to zapragnie również uwolnić się od tego, co zatruwa jego życie. A pragnienie zemsty, odegrania się skutecznie odbiera radość życia. Gdy dominuje rewanżyzm nie ma miejsca na pragnienie odpuszczenia. I to działa w obie strony. Nie chcemy przebaczyć „wrogom”, bo chcemy się na nich zemścić. Ale i nie chcemy, by nam wybaczono, bo to również rozbroiłoby naszą chęć zemsty. Pojednanie by przeszkodziło.
„Pokój Wam!” Jest pokój, który ma zapewnić skuteczna i dogłębna zemsta. Wyobrażam sobie, że jak jego czy ich zniszczę, to będę mógł spocząć w pokoju. Najczęściej kończy się to autodestrukcją. Jest i pokój, który płynie z pojednania. O który chodzi Zmartwychwstałemu?
Owoc tych, co kochają
Nowe życie to owoc procesu. Nie chodzi tylko o towarzyszenie w konfesjonale (choć warto przypomnieć sobie, że to również jest wspólne kroczenie, a nie tylko chwilka). Pragnienie pojednania, również z sobą samym, to owoc działania tych, którzy mnie kochają. I co warte podkreślenia: mnie kochają, a nie Jezusa. Człowiek poraniony przez życie, z głębokim poczuciem niekochania przez świat i Boga, potrzebuje tych, którzy jego będą kochać. Nie tych, którzy ze względu na ich miłość do Boga dadzą mu jałmużnę.
Spotykamy się z roszczeniowością głęboko zranionych. I dziwimy się, bo oto zamiast wdzięczności spotyka nas krytyka z ich strony. To zapewne przejaw „opancerzenia się” przeciw wybaczeniu. Ale też usprawiedliwiany jest tym, że oto ktoś, kto ma poczucie skrzywdzenia przez Boga, teraz miałby być wdzięczny tym, którzy w imię tegoż Boga litują się nad nim.
Bóg jest wtedy postrzegany jako oprawca (i nie wiem, czy chcielibyśmy być reprezentantami oprawcy). Nasze wysiłki bywają odbierane jak próba przyklepania: oprawca daje jakieś ochłapy, bym siedział cicho i nie buntował się. A przecież nie o taki pokój chodzi. I to nie jest pojednanie.
Może dlatego w tej scenie ewangelicznej widzimy potem pewną dezaprobatę Jezusa wobec Tomaszowej chęci dotykania jego ran. To niby jest bardzo pobożne, ta adoracja śladów męki. Ale ostrożnie z dotykaniem ciężkich zranień ludzkich. Zwłaszcza dla celów dewocyjnych.
Ciepła zupa bywa niezbędna. Placebo może złagodzić na chwilę ból. Ale nic nie zastąpi ludzi, z którymi po prostu chce się żyć. „Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”. To też proces tworzenia warunków dla powstania pragnienia… albo zniechęcanie do niego.
***
Sięgnij do innych tekstów autora.
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.
ur. w 1964, jezuita, były redaktor naczelny kwartalnika „Życie Duchowe”, publicysta.