Mowa nienawiści

Mowa nienawiści to równia pochyła. Zabija dialog, bo sprowadza człowieka do poziomu rzeczy, robaka, zarazy. Nie rozmawiamy, bo już nie mamy z kim.

Nie chce mi się wierzyć, by biskupi polscy chcieli bronić mowy nienawiści. A jednak ostatnio wydany komunikat Rady KEP ds. Społecznych został tak sformułowany, że trudno obronić ich przed takim zarzutem. Zatem warto chyba się zastanowić, co na to Pan Jezus. 

Wiadomo, że nie stronił od ostrych sformułowań. Przywódcom religijnym wywyższającym się nad innych nie raz oberwało się od Niego tak mocno, że obrażali się na użyte przez Jezusa porównania. Na przykład: „jak groby pobielane”. Natomiast, gdy nauczał na górze odwołując się do przykazań, to omawiając „Nie zabijaj” wskazywał również na wyzwiska jako na sposób na doprowadzanie człowieka do śmierci. „A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: „Bezbożniku”, podlega karze piekła ognistego”. (Mt 5,22)

Co innego porównanie, a co innego wyzywanie.

Wolność słowa

Członkowie wspomnianej rady zdają się bronić mowy nienawiści w imię wolności słowa. Chodzi im o to, by nie zamykać drogi krytyce. I oczywiście, prawo do krytykowania należy do praw obywatelskich. Wolność słowa jest zdobyczą cywilizacyjną, podobnie jak wolny rynek. Cieszy dojrzewanie Kościoła do powoływania się na takie hasła. Ale jak wolny rynek nie oznacza pozwolenia na kradzieże i oszustwa, tak wolność słowa nie może usprawiedliwiać kłamstw, manipulacji półprawdami, a przede wszystkim szczucia na ludzi.

Mogę porównywać czyjeś zachowanie z tendencjami, jakie miały miejsce w przeszłości. Przywoływanie procesów społecznych, kampanii propagandowych i otumaniania tłumów może być cennym ostrzeżeniem. Skoro kiedyś doprowadziły one do ludobójstwa, to i teraz istnieje podobne zagrożenie. W takich porównaniach jest wezwanie do refleksji, do opamiętania. Używając ich mam nadzieję na nawrócenie. Dlatego powiedzenie, że jesteś jak „groby pobielane” lub jak „naziści” nie musi nikogo wykluczać ze społeczeństwa. Wręcz odwrotnie, wśród ludzi kierujących się wartościami ewangelicznymi może być zachętą do powrotu. Natomiast sformułowania typu: „jesteś bezbożnikiem” lub „jesteś nazistą” są jakoś ostateczne. Niszczą, niejako wyrzucając poza społeczeństwo. Tam, skąd już powrotu nie ma.

Równia pochyła

Czy tak jest do końca, zależy oczywiście od ładunku emocjonalnego włożonego w wypowiedź, od kontekstu, od tego, kto i do kogo mówi i czy jest szansa na dyskusję i wyjaśnienia. Ale nie możemy zapominać, że mowa nienawiści to swoista równia pochyła. Zabija dialog, bo sprowadza człowieka do poziomu rzeczy, robaka, zarazy. Zamyka go. Nie rozmawiamy, bo już nie mamy z kim. Wykopany rów jest nie do przeskoczenia. Dokonuje się słowna eksterminacja.

Nie dziwi, iż bywa dopełniana przez fizyczną. Czystki etniczne zaczynają się w radiach lub na platformach oligarchów medialnych.

Ufam, że biskupi to dostrzegają. Szkoda, że komunikat tego nie potwierdza. Stało się tak zapewne dlatego, że chcieli wziąć w obronę katolickie media, oskarżane o mowę nienawiści. Ale właśnie to jest problemem. Bo nie wolno w imię obrony świętości usprawiedliwiać niszczenia człowieka. Ten przymiotnik „katolickie” zobowiązuje bardziej niż innych do trzymania się jak najdalej choćby od pozorów mowy nienawiści.

***

Sięgnij do innych tekstów autora.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć wpłacając na ZRZUTKĘ lub na PATRONITE.