Nie doceniamy zapachów, gdy się modlimy. Ewentualnie służą tylko miłej atmosferze – stąd np. kadzidełka. A duchowość ignacjańska wśród zmysłów wewnętrznych, czyli wyobrażeniowych, które powinniśmy zastosować podczas kontemplacji, wymienia oprócz wzroku, słuchu, dotyku i smaku także powonienie. Ignacy zachęca nas byśmy „wchodząc” w sceny biblijne i biorąc w nich udział nie tylko patrzyli, słuchali i rozmawiali, dotykali i smakowali, ale także byśmy wąchali. Możemy sobie np. wyobrazić, jak pachnie lub cuchnie stajenka.
Sytuacje opisane w Ewangeliach mają swoją atmosferę. Aby ją poczuć, aby być jak najbliżej tego, co przeżywali bohaterowie tych wydarzeń, trzeba słuchać słów i tego, jak są wypowiadane. To nam mówi np. o zniechęceniu lub entuzjazmie. Wyraz twarzy, mimika wskazują na rodzaj relacji i wraz z zawieszeniem głosu są mocną składową czynionego wrażenia. Podobnie dotyk: poprzez sposób chodzenia (ciężki lub lekki), głaskania lub wstrzymywania pieszczoty, buduje przestrzeń dla dramatu. Odczucia smakowe chyba najtrudniej przekazać, ale można je sobie wyobrazić dostrzegając potrawy (proste lub wyrafinowane) oraz grymasy na twarzach jedzących. A zapach? Doświadczenie uczy, że w to wyobrażenie wkładamy najmniej wysiłku. Może dlatego, iż różne „odory” otaczają nas tak naturalnie, jak powietrze, że zwracamy na nie uwagę dopiero wtedy, gdy zaskoczą nas swoją nowością, niezwykłością.
My nie tylko łatwo przyzwyczajamy się do zapachów, ale również słabo je odczuwamy. Wilki potrafią z wielu kilometrów wyczuć zapach chorej zwierzyny. Psy wykorzystuje się nie tylko do wykrywania narkotyków, lecz i do diagnozowania chorób u ludzi. My również – słabiej, ale jednak – potrafimy wyczuć smród zepsutego jedzenia.
Naturalny zapach
Podczas modlitwy kategoria czystości ma tradycyjnie duże znaczenie. Zazwyczaj chodzi nam o czystość moralną. Wiążemy ją jednak niejednokrotnie z czystością wokół nas. Czystością, która ma określony zapach. Nieczystość śmierdzi, a smród odrzuca od tego, co szkodliwe. Ostrzega przed zgnilizną, przed zepsutym powietrzem, jedzeniem, odpadkami, substancjami. Po to się sprząta, by nie śmierdziało. Usuwa się źródło nieczystość, by nie zagrażała. Także po to, by nie psuła atmosfery.
Ale nieraz stosuje się inną metodę. Mianowicie nieprzyjemne zapachy staramy się „przykryć” innymi, bardziej intensywnymi. Zamiast coś wyszorować, stosujemy perfumy. Może warto wyczuć tę różnicę, gdy kontemplujemy dwór Heroda? Iluż ludzi intensywnie oblewających się zapachami podejrzewamy, że mają problemy ze swoim naturalnym zapachem?
Nieraz takie problemy wynikają z choroby, jak np. z biblijnego trądu. I tym bardziej domagają się uzdrowienia. Wołanie o zdrowie zazwyczaj ma swój odór (bywa, że skrywany). Stosując do kontemplacji zmysł powonienia możemy się uwrażliwić i na takie sygnały. Możemy lepiej wyczuwać, co się dzieje w danej sytuacji oraz uczyć się od Jezusa reagowania na nią. Czyli naśladowanie Chrystusa ma też aspekt zapachowy. Trzeba nam poznać, jak Jezus reaguje na różne wonie (np. drogocennego olejku lub ciała Łazarza po kilku dniach w grobie). Pokochać te Jego reakcje i naśladować je. To wcale nie musi być łatwe. Często naturalnie wzdrygamy się i uciekamy. Stąd potrzeba owego modlitewnego ćwiczenia.
Dbałość ma swój zapach
Współczesne kwestie ekologiczne też domagają się pewnej uważności na zapachy. Woń powietrza jakim oddychamy. Atmosfera instalacji do przemysłowej hodowli lub uprawy. Fetor ludzi przepędzanych z miejsca na miejsce, bezdomnych, zepchniętych do slumsów, uwięzionych… Zatrute rzeki. Rozrastające się wysypiska śmieci. Smród wojen.
A jednocześnie piękne zapachy miejsc, za którymi tęsknimy, gdzie chce się żyć. Naturalne. Są wśród nich zapachy dzieciństwa. Szczęście ma też swoje wonne obrazy.
Woń jest ulotna. Nie jest dana raz na zawsze. Wymaga zaangażowania, wysiłku sprzątania, wietrzenia, czyszczenia, mycia. Dbałość ma swój zapach. Powąchaj zadbany dom. Powąchaj zadbaną Ziemię. A właściwie ludzkość, o którą się troszczymy.
Ponoć Walonowie, którzy przybywali na Śląsk w poszukiwaniu skarbów, potrafili po zapachu kamienia rozpoznawać czy warto wkuwać się w daną skałę.
„Czuwajcie”. Modlitewne czuwanie, to także wąchanie.
***
Sięgnij do innych tekstów autora.
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.
ur. w 1964, jezuita, były redaktor naczelny kwartalnika „Życie Duchowe”, publicysta.