„Nie możecie służyć Bogu i Mamonie” (Mt 6,24). To nie jest tylko wezwanie do uczciwości w interesach. Wystarczyłoby wtedy przykazanie „Nie kradnij”. Ale nawet uczciwe dbanie o finanse jest trudne do pogodzenia ze służbą Bożą. Widać to wyraźnie, gdy popatrzymy na odszkodowania wobec ofiar wykorzystania seksualnego.
Wysokość zasądzanego zadośćuczynienia zależy od wielu czynników. Trudno wycenić szkody moralne, psychiczne, zniszczone życie emocjonalne itp. Wartość życia jest bezcenna. Do tego jeszcze trzeba wziąć pod uwagę funkcję odstraszającą kary. Dla zobrazowania kwestii można przypomnieć, jak to mieliśmy świadomość, że wysokość mandatów była „śmieszna mała” dla bogatych kierowców. Dlatego sięgnięto po konfiskatę samochodów, bo ich cena miała być jakoś proporcjonalna do zamożności właściciela. Również w wypadku wykorzystania seksualnego już od dawna brano pod uwagę nie tylko potrzeby i stan majątkowy ofiary, ale również majątek sprawcy.
Jak osądzić instytucję?
Sprawa się komplikuje, gdy sądzimy instytucje odpowiedzialne za posyłanie sprawców do pracy, w której mieli kontakt z ofiarami, a także za bagatelizowanie a nawet ukrywanie przestępstw na tym tle. Chodzi o ustalenie ich majątku. Bo od tego zależy wysokość ewentualnego zadośćuczynienia. Wiadomo, że im bogatszą instytucję pozywano, tym większe środki można było zainwestować w prawników i dochodzenie, bo spodziewano się wyższego odszkodowania. Stąd, z jednej strony, blady strach padał na zasobne „firmy” (ale one miały środki na obronę), a z drugiej strony starano się spychać odpowiedzialność na najuboższe „ogniwo” danej organizacji.
Dotyczy to też Kościoła. Jakiego zadośćuczynienia można się spodziewać od duszpasterza, który całe życie zawodowe był zakonnikiem i zapewne niczego się nie dorobił? Natomiast od jego zakonu można oczekiwać więcej. Do tego trzeba zauważyć, że zakon to struktura hierarchiczna. Inne pieniądze ma dom zakonny, inne posiada prowincja, a zazwyczaj znacznie większy majątek należy do całego zgromadzenia. Dochodzący odszkodowania naturalnie będą celować jak najwyżej. Kluczowe jest tu pytanie o to, jak ocenić, który stopień tej drabiny organizacyjnej zawinił? Gdzie było źródło zła? Podobnie możemy pytać o stopień odpowiedzialności proboszcza, parafii, diecezji czy Watykanu. A to są zupełnie inne możliwości finansowe.
Te problemy są różnie rozwiązywane w różnych systemach prawnych, co jeszcze bardziej komplikuje ocenianie wysokości zadośćuczynienia, gdy mamy do czynienia ze strukturami międzynarodowymi czy wręcz globalnymi.
Nie wyżej!
W tej sytuacji trudno się dziwić, że odpowiedzialni za finanse Kościoła (podobnie jak i innych instytucji) próbują zapobiec umniejszaniu majątków. Najczęściej robią wszystko, by osądzano jak najniższy szczebel w ich hierarchii. Winny ma być bezpośredni sprawca wykorzystania i on ma ponosić odpowiedzialność finansową. Ewentualnie jego bezpośredni przełożony lub ten, kto go wyznaczył na konkretne stanowisko. Nie wyżej!
To pozwala znacznie ograniczyć wydatki. Tylko że wtedy nie leczy. Zadośćuczynienie ma m.in. skłaniać do poprawy. Ma niejako zmuszać do zmiany struktury sprzyjającej powstawaniu przestępstw. Jeżeli nie dotknie tych struktur, to niczego nie zmieni. I tu właśnie służenie Mamonie przeszkadza służeniu Bogu.
Nie chodzi o malwersacje. Chodzi o takie chronienie interesu materialnego Kościoła, które nie pozwala na bolesne (finansowo) zdopingowanie do zmian strukturalnych, do uzdrowienia, do wykorzenienia tych praktyk, przepisów, zwyczajów, mentalności, które wytworzyły środowisko sprzyjające przestępstwu wykorzystania seksualnego.
Struktury są ociężałe. Klerykalizm ma się dobrze. Klerykałowie sami z siebie się nie zreformują. Finansiści kościelni (ufam, że szczerze) boją się odszkodowań. Ale bez nich nie będzie konkretnego nawrócenia systemu, samej struktury.
Zatem nie dziwi obawa, która się rodzi, kiedy episkopalni specjaliści od Mamony mają decydować o tym, jakie uprawnienia ma mieć komisja, która miałaby m.in. wskazać, kto i na jakim szczeblu będzie pociągany do odpowiedzialności finansowej za krzywdę wołającą o pomstę do nieba.
***
Sięgnij do innych tekstów autora.
Wesprzyj nas wpłacając na ZRZUTKĘ lub na PATRONITE.

ur. w 1964, jezuita, były redaktor naczelny kwartalnika „Życie Duchowe”, publicysta.