Zamknięcie się elektorów na konklawe oznacza próbę odizolowania się. To pustynia sprzyjająca milczeniu. Mogą rozmawiać między sobą, ale odcinają się od wpływów zewnętrznych. Dlaczego?
W swoim imieniu
Chcą – albo mają być – elektorami niezależnymi. Oznacza to wybór konkretnego modelu demokracji. Już w starożytności istniał taki dylemat, a w dawnej Rzeczpospolitej był wyraźnie artykułowany: czy poseł jest zobligowany do reprezentowania stanowiska lokalnych sejmików, czy raczej powinien głosować tak, jak mu podpowiada sumienie i jak jest przekonany po wysłuchaniu debaty sejmowej? Wolność poselska, zgoda na podejmowanie samodzielnej decyzji, miała gwarantować niezależność od wpływów magnackich. Była ograniczeniem władzy oligarchów. Przynajmniej w teorii. Bo zakulisowo bywała łamana i klientelizm degenerował demokrację szlachecką.
Zdaję sobie sprawę, że używam uproszczenia. Zaprzysięganie posłów przez sejmiki nieraz służyło właśnie temu, by nie zmieniali swego zdanie pod wpływem przekupstwa, powszechnie wówczas stosowanego przez tych, którzy mogli więcej zapłacić. Ale jednak widzimy, że trzeba się było zdecydować, jaką rolę chce się pełnić. Czy tylko wyraziciela woli tych, którzy mnie wybrali, czy kogoś, kto działa w interesie całości, ogółu kraju?
Odizolowanie głosujących świadczy o wybraniu tego drugiego modelu. Kardynałowie na konklawe nie głosują w imieniu swoich stronnictw, episkopatów, krajów, polityków, władców czy partii, lecz we własnym imieniu. Zgodnie z własnym przekonaniem. I ten sposób widzenia swojej roli jest chroniony izolacją informacyjną w obu kierunkach. Środowisko z którego przybył elektor ma nie wiedzieć, jak on głosował. A on powinien uwolnić się od nacisków ze strony tego środowiska.
Szukanie dobra wspólnego
W istocie tym się różni rozeznawanie od zwykłego głosowania. Nie chodzi o zwycięstwo większości nad mniejszością, ale o szukanie dobra wspólnego. Źródłem decyzji nie jest wola stronnictwa (partii, części) lecz wspólne poszukiwanie tego, co lepsze. A na końcu jest indywidualna decyzja człowieka. Tak samo, jak w przypadku rozeznawania (po „Amoris laetitia”) czy żyjąc w powtórnym związku powinienem przystępować do komunii sakramentalnej. Tak samo, jak przy podejmowaniu decyzji na drodze synodalnej. Ta dynamika ma swoją wielowiekową tradycję.
Oczywiście naciski zawsze towarzyszyły różnym procesom wyborczym, także konklawe. Nieprzypadkowo przez wieki na papieży wybierano Włochów, za którymi nie stało państwo włoskie (bo go nie było). To miało równoważyć wpływy mocarstw. Stąd opór kardynałów i papieży rezydujących w Awinionie (i zależnych od Korony Francuskiej) wobec starań Katarzyny Sieneńskiej o ich powrót do Rzymu. Jednakże gra ambasadorów przy dworze papieskim, nierzadko posuwająca się do szantaży grożących schizmą kościołów narodowych, była traktowana jak normalna gra dyplomatyczna. Obecnie powstają całe organizacje pseudokatolickie zajmujące się w mediach społecznościowych „demaskowaniem” kandydatów na papieża. Międzynarodowe fortuny (bo nie tylko amerykańskie przecież) są wydawane na taki lobbing, niestroniący od „fake newsów” i manipulacji. Stąd kardynałom odbierane są telefony komórkowe (i tym podobne gadżety). Jak dzieciom na obozie rekolekcyjnym.
Nie można też zapominać o roli atmosfery modlitewnej. Gdyby elektorzy wchodzili na konklawe z postanowieniem, że muszą wybrać z góry upatrzonego kandydata, to wołanie o Ducha Świętego zakrawałoby na kpinę.
Otwarcie na Ducha
Gdy uczniowie Jezusa szukali kogoś na miejsce Judasza, to zaprezentowano, czyli wybrano według najlepszego mniemania o nich, dwóch kandydatów. I zadecydował rzucony los. Odbieramy ten proces jako otwarcie na powiew Ducha. Rozeznanie prowadzone w ciszy, bez rozgłosu (czyli też bez opowiadania post factum o tym, jak przebiegało) zakłada wolność nie tylko wobec tych, którzy mnie „wysłali” – na konklawe czy do sejmu – lecz także wobec mnie samego i moich osobistych preferencji. Każdy z nas jest jakoś uwarunkowany. Nasze starania o wolność wewnętrzną świadczą o tym, że nam jej jeszcze brakuje. Nie jest doskonała.
Stąd konklawe to swoiste wyciszenie rekolekcyjne.
***
Sięgnij do innych tekstów autora.
Wesprzyj nas wpłacając na ZRZUTKĘ lub na PATRONITE.

ur. w 1964, jezuita, były redaktor naczelny kwartalnika „Życie Duchowe”, publicysta.