Komunia dla bitych dzieci?

Zanim dopuści się dziecko do Komunii trzeba zbadać jego relację z rodzicami. Trzeba pracować z nimi, by potrafili ocenić, czy ich dziecko rzeczywiście jest gotowe na takie wyzwanie.

Czy powinniśmy dopuszczać do pierwszej Komunii św. dzieci bite?

Nie, nie chodzi tu o wiktymizację tych dzieci. Nie chcę, by czuły się winne temu, że je bito. By oskarżały się o to, że zakazuje się im przyjmowania Ciała Chrystusa. Ale powstaje pytanie, czy są zdolne do prawidłowego przeżywania takiego znaku sakramentalnego, jakim jest Komunia, skoro były czy są bite przez rodziców.

W Kościele mamy system dopuszczania do sakramentów, do bycia chrzestnym czy świadkiem bierzmowania. Sprawdza się zdolność kandydatów. Ktoś o niej zaświadcza. Wprawdzie trudno o tym mówić w przypadku niemowląt niesionych do Chrztu, ale spodziewamy się wtedy od rodziców deklaracji chrześcijańskiego wychowania. Jest to tak mocno obecne w świadomości wielu duszpasterzy, że nawet swego czasu odmawiali oni Chrztu, gdy rodzice byli w sytuacjach „nieregularnych”. Twierdzili, że nie dają gwarancji poprawnego wychowania. Dopiero zdecydowane interwencje papieża Franciszka przełamały te opory.

Czujemy w każdym razie, że dzieci mogą żyć w środowisku sprzyjającym dojrzewaniu do chrześcijańskiego przeżywania uczestnictwa w Eucharystii, ale mogą i nie mieć tej możliwości. W praktyce widzimy rodziców, którzy zajadle walczą o jak najokazalszą formę uroczystości, a potem szybko dziecko – z ich winy – przestaje przyjmować Komunię i uczestniczyć we Mszy. Ostatecznie oddala się od Kościoła. To nie dziecko było „niegodne” czyli nieprzygotowane do pierwszej Komunii, lecz jego opiekunowie.

Pytanie zatem, czy opiekun, który bije dziecko jest przygotowany do jego Komunii?

Jaki obraz?

Skąd się bierze ta wątpliwość? Wiemy, że emocjonalny obraz Boga tworzy się w człowieku na podstawie jego emocji wobec najważniejszych osób w życiu. To co spontanicznie czujemy i myślimy o Bogu zależy od tego, co czuliśmy jako dzieci wobec ojca, matki lub innych znaczących osób.

Jeżeli dziecko było bite przez tatę i się go boi, to jest bardzo prawdopodobne, że również boi się Boga. Jest też zdolne do nieszczerości, byleby uniknąć „bicia”. Wyobraźmy sobie jak przeżywa spowiedź – przekonane, że wyznaje swoje słabości komuś, kto je może boleśnie ukarać. W zwykłych sądach pozwalamy bronić się oskarżonemu przez zatajanie prawdy, bo wiemy, co mu grozi. Za niehumanitarne uważamy stosowanie tortur w celu wydobycia przyznania się do winy. A tu mamy dzieci, które są zmuszane do wyznania win wobec sędziego, który może skazać je na „pobicie”.

Spowiedź ma sens wobec Boga, który mnie kocha i chce mi pomóc w moich słabościach. Jeżeli dziecko ma opiekunów, którzy dali mu takie doświadczenie, to ma szansę na dobrą, budującą spowiedź. Ale jeśli jest odwrotnie, to spowiedź staje się torturą i niszczy.

Rzeczywiście gotowe?

Podobnie jest z przyjmowaniem Ciała Chrystusa. To bardzo intymna czynność. Wiemy jak bardzo rani niewłaściwa intymność. I jak głęboko krzywdzi zmuszanie do niej. Zwłaszcza zmuszanie do intymnej relacji z kimś, kogo człowiek się boi. Dlatego zanim dopuści się dziecko do Komunii trzeba zbadać jego relację z rodzicami. Trzeba pracować z nimi, by potrafili ocenić, czy ich dziecko rzeczywiście jest gotowe na takie wyzwanie.

To wydaje się prawie niemożliwe, gdy mamy do czynienia z masówką. Na przykład, gdy do Komunii przystępuje cała klasa. Stąd na świecie coraz częściej przygotowanie do tego wydarzenia ma charakter indywidualnej pracy z rodziną.

Nie chcę powiedzieć, że człowiek, który był bity w dzieciństwie nigdy nie powinien przyjmować Ciała Chrystusa i pić Jego Krwi. Traumy z dzieciństwa można przepracować. Można zreformować swoje emocjonalne wyobrażenie Boga. I w tych procesach komunijna intymność z Jezusem może być uzdrawiająca. Ale nie może być procedurą przemocową, gwałcącą wolność.

***

Sięgnij do innych tekstów autora.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.