Gest i słowo

Szkoda, że obawy o percepcję gestu, pozbawiły przyjaciółki możliwości wyjaśnienia go. A w Biblii prorockim gestom zawsze towarzyszy słowo.

W Wielki Piątek przy Koloseum podczas XIII stacji Drogi Krzyżowej zamiast rozważania była cisza. Szkoda. Refleksja przygotowana przez Ukrainkę i Rosjankę była ze wszech miar na miejscu i gdyby świat ją poznał, okazałoby się jak nietrafione były protesty wobec pomysłu, by te dwie kobiety razem niosły krzyż. Protestujący (poważne autorytety) nie zrozumieli wymowy tego gestu. Być może dlatego, że nie znali słów, które miały mu towarzyszyć.

Najbardziej przemawiał do mnie zarzut mówiący o tym, że nie można nikogo nakłaniać do pojednania, gdy bomby lecą mu na głowę. To nie ten czas. Zbyt szybko. W pełni się zgadzam z tym, że wręcz okrucieństwem jest apelowanie o pojednanie z kimś, kto właśnie zabija i gwałci. To jest czas na obronę, na powstrzymanie agresora. Tyle że w rozważaniu Iriny i Albiny nie ma nic, co wskazywałoby, że Franciszek zachowuje się jak nauczycielka, która każe podać sobie dłonie dwóm uczniom pochwyconym właśnie na bójce. W papieskim zaproszeniu nie ma w ogóle wezwania do pojednania. A co jest?

Panie, gdzie jesteś?

Jest krzyk, taki jak Jezusa na krzyżu: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” (Bo to stacja umierania na krzyżu, XIII wg podziału z Koloseum). Dominuje poczucie opuszczenia. Wobec okropności wojny, która niszczy wszystko, całe życie wokół wraz z ważnymi dla niego relacjami, te kobiety (oraz wielu innych ludzi) odczuwają przede wszystkim opuszczenie. Piszą:

„Śmierć wokół. Wydaje się, że życie traci wartość. Wszystko zmienia się w kilka sekund: istnienie, dni, beztroski śnieg zimą, odbiór dzieci ze szkoły, praca, uściski, przyjaźnie, wszystko.

Wszystko traci nagle znaczenie. Gdzie jesteś, Panie? Gdzie się ukryłeś? Chcemy naszego życia, jakie było. Dlaczego to wszystko? Jakich win się dopuściliśmy? Czemu nas porzuciłeś? Czemu porzuciłeś nasze narody? Czemu rozbiłeś w ten sposób nasze rodziny? Czemu nie chcemy więcej marzyć i żyć? Dlaczego nasze ziemie stały się mroczne jak Golgota?”

Dalej wspominają o pojednaniu, ale nie jako o czymś, co muszą teraz zrobić. Ono jest raczej „niewyobrażalną” perspektywą, bo tak teraz czują: 

„Łzy się skończyły. Wściekłość ustąpiła rezygnacji. Wiemy, że nas kochasz, Panie, ale my nie czujemy tej miłości i to doprowadza nas do szaleństwa. Budzimy się rano i przez kilka chwil jesteśmy szczęśliwi, ale potem natychmiast przypominamy sobie, jak trudno będzie się pojednać”.

I kończą prośbą, a nie zobowiązaniem:

„Panie, gdzie jesteś? Przemów w ciszy śmierci i podziału, i naucz nas czynić pokój, być braćmi i siostrami, i odbudować to, co bomby miały unicestwić”.

Te słowa miały towarzyszyć gestowi owych dwóch przyjaciółek, które nie potrzebują pojednania, bo od pierwszego dnia wojny razem płaczą. Szkoda, że obawy o percepcję gestu, pozbawiły je możliwości wyjaśnienia go. A w Biblii prorockim gestom zawsze towarzyszy słowo.

***

Sięgnij do innych tekstów autora.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.