Pani Monika Białkowska po rozwiązaniu z nią umowy o pracę napisała:
W ten sposób zakończyła się moja osiemnastoletnia przygoda z „Przewodnikiem Katolickim” – przygoda, w której oddawałam całe swoje serce, swój czas, swoje umiejętności i marzenia. Naprawdę wierzyłam, że razem możemy docierać do tych w Kościele, których nikt już nie szuka, że możemy rozmawiać z myślącymi i poszukującymi, że możemy być przystanią dla tych, którzy zadają pytania. Nie udało się.
Nie usłyszałam „dziękuję”. Usłyszałam za to, że „wciąż jesteśmy razem w Kościele”.
Czytamy tutaj o docieraniu do tych w Kościele, których już nikt nie szuka. Sporo w ostatnich dekadach mówi się o nowej ewangelizacji. Często trudno powiedzieć, na czym ma polegać ta nowość. Czym różni się od starej ewangelizacji? Żyjemy w czasach, które skłaniają do konstatacji, iż zmienił się wektor ewangelizacji. Staje się ona działaniem do wewnątrz Kościoła. To my potrzebujemy ciągłego nawracania się w konfrontacji z Ewangelią. A także trzeba nam „docierać w Kościele do tych, których nikt już [tu] nie szuka”, a są „myślącymi i poszukującymi”, „zadają pytania”. Zwolnienie pani Białkowskiej pokazuje, ile mamy wciąż z tym problemów i jak trudno przestawić się na naprawdę nową ewangelizację.
***
Warto jednak też zauważyć wypowiedź bp. Muskusa dla „Więzi”:
Nie zatrzymamy odchodzących. Z pewnością nie zatrzymamy ich na siłę, nie zatrzymamy ich przez słowa potępienia czy nieustępliwe namowy. Trzeba, choć to bolesne, pogodzić się z faktem, że wielu ludzi odejdzie, porzuci wspólnotę. Jeśli jednak pozwolimy im w Kościele doświadczyć miłości Boga, sióstr i braci, jeśli podzielimy się z nimi częścią dziedzictwa, damy im nadzieję i złożymy w ich serca tęsknotę, która obudzi się, gdy zacznie im brakować miłości, gdy będą odczuwać głód, otworzymy im drogę do powrotu.
Czy zatem nie powinniśmy spojrzeć na „nowość” ewangelizacji także jako na jeszcze jeden nowy wektor, to znaczy skierowanie jej do tych, którzy odchodzą lub odejdą ze wspólnoty Kościoła? Ale co do których mamy nadzieję, że kiedyś będą rozważać ewentualny powrót. Co im trzeba dać teraz, by wrócili kiedyś? Za czym mogliby tęsknić, gdy już nie znajdą tego gdzie indziej? Bp Muskus odpowiada na to pytanie. Ale my chyba powinniśmy się zastanowić, jakie środowiska kościelne mają szansę na taką nową ewangelizację.
Katecheza? Załóżmy, że ktoś miał dobrą, otwartą katechetkę lub katechetę. Nauczyli go myśleć i zadawać pytania. Jednak ta dociekliwość doprowadziła go do odejścia w imię uczciwości intelektualnej. Czy wróci? Jeśli dalej będzie konsekwentny i uczciwy sam ze sobą, ma na to szansę. Ewolucja poglądów chadza krętymi ścieżkami. Ale warunkiem jest to, by w jego pamięci pozostało przekonanie, że w Kościele jest miejsce dla odważnie myślących, że tam znajdzie forum do uczciwej dyskusji. Jeśli go w tym zawiedliśmy, to nie ma do czego wracać.
Pani Monika Białkowska rozpoczęła swoją wspomnianą wypowiedź w ten sposób:
Kiedy odbierałam nagrodę Ślad w 2022 roku, przypomniałam słowa Oriany Fallaci: „Bądź odważny, zwłaszcza moralnie i fizycznie. Bądź gotowy zaryzykować swoje życie, swój spokój, swoją reputację i swoje pieniądze, żeby powiedzieć to, co czujesz i w co wierzysz”.
Daleko mi do Fallaci, ale te słowa pozostają moim ideałem. Zrobię wszystko, żeby nadal móc mówić o tym, co czuję i w co wierzę: niezależnie od tego, ile przyjdzie mi za to zapłacić. Szkoda życia na to, żeby być małym, milczącym i zalęknionym.
Miłość we wspólnocie Kościoła, zwłaszcza wobec tych, którzy mogą odejść lub odchodzą, to także towarzyszenie tym, którzy ryzykują swoje życie, spokój, reputację, pieniądze, by mówić o tym, co czują i w co wierzą, bo nie chcą być małymi, milczącymi i zalęknionymi.
***
Sięgnij do innych tekstów autora.
Wesprzyj nas wpłacając na ZRZUTKĘ lub na PATRONITE.

ur. w 1964, jezuita, były redaktor naczelny kwartalnika „Życie Duchowe”, publicysta.