Cena katechezy

Wywalczyliśmy powrót katechezy do szkół. I w Konstytucji mamy zapisane, że „Religia kościoła (…) może być przedmiotem nauczania w szkole”. Ale czy musi to być kamień u nogi?

Boryna „wsiewający” ziemię w ziemię jakoś kojarzy mi się z naszym podejściem do katechezy. Ten obraz z „Chłopów”, przywołany bardzo plastycznie przez najnowszą adaptację filmową, jest pełen dramatycznych sprzeczności. Z jednej strony ziemia jest żywicielką. Bez niej się umiera. Z drugiej – walka o nią zamienia relacje w gromadzie w zwalczanie konkurencji. Ludzie się dla niej sprzedają – jak Jagna, jak Antek i wielu innych. Przywiązanie do niej staje się więzieniem. Rezygnują ze swoich pragnień, by dzięki niej mieć co jeść. By nie przymierać na przednówku.

Stąd z jednej strony miłość i szacunek wobec niej, dbanie o nią i ciężka praca. A z drugiej – gwałt, zniewolenie i paraliż: „nic się nie poradzi”. Tak wtedy było.

Teraz w podobnym klinczu jesteśmy, gdy chodzi o decyzję, gdzie miałaby odbywać się katecheza. Jeszcze kilka lat temu, kiedy jakiś ksiądz napomknął o jej powrocie na salki przykościelne, był kneblowany. Przygotowania do synodu o synodalności pokazały, że bardzo wielu postuluje przynajmniej częściowy powrót. Jedna godzina w szkole, druga przy kościele. Albo katecheza w parafii, a religioznawstwo, czyli nauka o roli religii w kulturze, sztuce i prawodawstwie podczas zajęć szkolnych.

To brzmi rozsądnie. Zwłaszcza dla tych, którzy pragną powrotu dzieci i młodzieży do życia parafialnego. Na całym świecie katecheza utożsamiana z przedmiotem szkolnym sprawia, że wraz z końcem szkoły kończą się praktyki religijne. Puste salki przy plebaniach wołają do naszego sumienia: do czego przyzwyczajacie dzieci? Coraz bardziej więc przebija się wezwanie do przynajmniej częściowego powrotu katechezy na salki.

Kto za to zapłaci?

Powstaje jednak pytanie: kto za to zapłaci? Czy parafie są wstanie udźwignąć takie wydatki? To byłby stały wydatek. Nie jednorazowa inwestycja, a comiesięczne wypłacanie pensji. Do tego trzeba się liczyć z odpływem pieniędzy, które do tej pory były wypłacane katechetom w szkole. Nawet jeśli jedna godzina pozostanie, to i tak jest to o mniej więcej połowę mniej pieniędzy w systemie. Tymczasem Kościół w dużej mierze żyje z katechezy szkolnej. Jest od niej uzależniony finansowo. Jak chłop od ziemi.

Jak chłop jest przywiązany do ziemi, tak Kościół jest przywiązany do katechezy w szkole. Trudno mu sobie inaczej wyobrazić zbilansowanie wydatków parafialnych.

Z jednej strony nauczanie młodych jest dla wielu katechetów (świeckich i duchownych) fascynującą pracą. Trudną, wyczerpującą, ale dającą poczucie sensu.  Z drugiej strony jednak wiedzą, że religia to nie matematyka. Że potrzebuje innego podejścia, innych „okoliczności przyrody”. Że jednak lepiej byłoby warsztatowo, bardziej przeżyciowo, tak by można było doświadczać np. liturgii… Trzeba by też uwzględniać coraz większy rozdział między wierzącymi, a tylko kulturowymi katolikami.

Chciałoby się, by formacja do wspólnoty wierzących odbywała się w odpowiednim kontekście. Ale kto za to zapłaci?

Czy tak być musi?

Chłopi z „Chłopów” nie wyobrażali sobie eksperymentowania. Strach przed głodem kazał im poświęcić siebie na ołtarzu kilku morg. Jednak to już jest przeszłość. Dziś choć Konstytucja RP głosi „Podstawą ustroju rolnego państwa jest gospodarstwo rodzinne” (art. 23), to wiemy, że zbyt sztywne trzymanie się tej zasady byłoby kulą u nogi naszego rolnictwa. Wywalczyliśmy sobie odejście od PGR-ów, ale ta zdobycz nie może blokować rozwoju gospodarstw wielkopowierzchniowych. Bez nich gdzie byśmy byli?

Podobnie wywalczyliśmy powrót katechezy do szkół. I w Konstytucji mamy zapisane, że „Religia kościoła (…) może być przedmiotem nauczania w szkole” (art. 53,4). Ale czy musi to być kamień u nogi? Kwestie finansowe zdają się mówić, że tak. Musi.

Boryna zamiast ziarna „siał” ziemię. Ona była dla niego najważniejsza. Jej oddał życie. Jednak poświęcił dla niej i tych, których kochał. Żyli z niej, ale i byli jej niewolnikami. Mamona wymusza na nas taki, a nie inny, kształt katechezy. Co poświęcimy?

***

Sięgnij do innych tekstów autora.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.