Małość wymaga odwagi zaufania Panu. Małość oznacza rezygnację z chwały, jaką cieszy się autor sukcesu. Nie, to nie jest nasz sukces. To wręcz nie ma być nasz sukces. Nie siebie przecież mamy głosić. Czy jednak nasza kenoza dokona się dobrowolnie, czy pod przymusem?

Wizja niezbyt ponętna

FeeLoona /Pixabay

Wracam jeszcze raz do wizyty apostolskiej papieża Franciszka na Cyprze. Wracam, bo w papieskich wypowiedziach powraca po raz kolejny kompletna i spójna wizja dla Kościoła świata. Wizja, której jakoś nie potrafimy lub po prostu nie chcemy zauważyć. Może nie wydaje się zbyt ponętna…

Diagnoza brzmi: tym, co psuje świat, co jest przyczyną ludzkich ran, są interesy. Różnych ludzi, różnych grup, krajów, regionów. Interesy w skali mikro i skali makro. „Kiedy naciskają interesy grupowe lub polityczne, nawet narodów, wielu z nas, nie chcąc tego, zostaje odsuniętych na bok, jako niewolnicy. Bo interes zawsze zniewala, zawsze tworzy niewolników” (ekumeniczna modlitwa z migrantami, 3.12.2021).

NIe sposób tu nie przyznać racji. To interesy rozpętują wojny. Interesy niszczą środowisko. To one są przyczyną wyzysku. Bogactwa naturalne krajów afrykańskich czy Amazonii i interesy wielkich tego świata są przyczyną wielkiego zła. Ropa to ukryta (niezbyt dokładnie) przyczyna wojen. Ale bliżej: czy przyczyną obecnej postawy Europy w kwestii migracji nie jest po prostu nasz mały interes? Nasze poczucie bezpieczeństwa wynikające ze złudzenia stałości naszego świata? Możliwości, które chcemy zachować dla siebie?

Różni, ale bracia

Tymczasem „to nie mury strachu i protesty dyktowane przez interesy nacjonalistyczne przyczynią się do postępu kontynentu, ani też jedynie ożywienie gospodarcze nie zapewni mu bezpieczeństwa i stabilności”. Europa – a zapewne i cały świat zachodniej kultury – potrzebuje pojednania i jedności, odwagi i energii. A historia wskazuje, że korzystne owoce w perspektywie długoterminowej przynosi raczej spotkanie i gościnność (przemówienie do władz Cypru, 2.12.2021).

W pierwszej chwili to trudne. Wymaga cierpliwości i wysiłku, by budować między nami – tak przecież różnymi – jedność. Nie próbując zamaskować czy wytłumić różnic, ale pozostając braćmi mimo ich istnienia. A może właśnie dzięki ich istnieniu. Nie jesteśmy tacy sami. Nigdy nie będziemy. Ale właśnie dlatego jesteśmy dla siebie nawzajem ciekawi. Właśnie dlatego możemy tak wiele nawzajem wnosić w swoje życie. Właśnie dlatego jesteśmy sobie potrzebni.

Na tej drodze przykładem dla świata może być Kościół. O ile sam tę drogę wybierze i się jej nauczy. O ile ją sobie przypomni (!) Bo przecież to nic nowego. Słowo „katolicki” oznacza „powszechny”. Kościół od początku był i nadal jest – mimo ran – wielobarwny. I różnorodność, i jedność są dziełem Ducha Świętego.

Błogosławiona małość

Najpierw jednak trzeba, by sam Kościół wybrał drogę cierpliwego dialogu. Drogę przyjmowania wszystkich i ogarniania ich Bożym miłosierdziem. Drogę cierpliwego towarzyszenia, które pozwala wzrastać. Najpierw trzeba, by nie tylko nie bał się małości, ale by ją przyjął i błogosławił (!) „Skłania ona do zaufania Bogu i jedynie Bogu. Bycie mniejszością – a Kościół na całym świecie jest mniejszością – nie oznacza bycia nieznaczącym, ale przemierzanie drogi umiłowanej przez Pana” – mówił Franciszek do duchownych i katechetów Grecji. I dodawał: „Tak często mamy obsesję, żeby się pokazać, być dostrzeżonym, ale Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie. Przychodzi w sposób ukryty, jak deszcz, spadający powoli na ziemię.”

Małość wymaga odwagi zaufania Panu. Małość oznacza rezygnację z chwały, jaką cieszy się autor sukcesu. Nie, to nie jest nasz sukces. To wręcz nie ma być nasz sukces. Nie siebie przecież mamy głosić. Czy jednak nasza kenoza dokona się dobrowolnie, czy pod przymusem?

Papieska wizja dla Kościoła i świata nie jest rozpisana w postaci szczegółowego planu. To my musimy tego dokonać. Krok po kroku, „z pogodą ducha przyjmując to, co nowe i rozeznając sytuacje w świetle Ewangelii” (spotkanie z duchowieństwem Cypru, 2.12.2021). Trzeba tylko, byśmy się nią zachwycili. By stała się naszym marzeniem i naszą tęsknotą.

Nawet jeśli dziś trudno mi jest – wzorem Barnaby – zostawić wszystko, co mam, to przecież już dziś mogę wyruszyć. Resztę Pan uczyni.

***

Sięgnij do innych tekstów autorki.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.