Walczymy przeciw braciom

Mamy prawo, a czasem obowiązek bronić siebie i „swoich”. Ale podejmując decyzje musimy pamiętać, że walczymy przeciw naszym braciom w Chrystusie.

Wiadomość wczorajszego wieczoru: papież rozmawiał z patriarchą Cyrylem. Tym razem jednak nie chwycił za telefon, by zadzwonić. Spotkanie przeprowadzono w formie wideokonferencji. Uczestniczyli w nim także metropolita Hilarion, kard. Kurt Koch, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan oraz dwóch ich współpracowników. Nie podano, z czyjej inspiracji spotkanie się odbyło.

Pierwszą, dość ogólną informację podała Moskwa. Wyjaśnienia Watykanu pojawiły się po kilku godzinach, zawierały jednak dokładne cytaty papieskich wypowiedzi. Franciszek mówił w nich to, co mówi podczas ostatnich wypowiedzi publicznych: na Ukrainie trwa wojna, rolą chrześcijan i ich pasterzy jest robić wszystko, co możliwe, by zapanował pokój. Była mowa o ofiarach wojny, zarówno cywilnych jak i o ginących żołnierzach. Papież podkreślił też, że wojny są zawsze niesprawiedliwe. Obie strony podkreślały znaczenie negocjacji pokojowych. Patrząc z kościelnego, nie dyplomatycznego punktu widzenia, można to zapewne potraktować jak rodzaj ostrego „braterskiego napomnienia”. 

Zakończyć wojnę

Widać już dziś, że po stronie rosyjskiej coraz wyraźniejsze jest dążenie do zakończenia konfliktu na drodze jakichś negocjacji. Niestety, mocno się obawiam, że elementem gry negocjacyjnej są nasilone bombardowania ludności cywilnej, w tym najnowsze: budynku teatru w Mariupolu, w którym schroniło się ponad tysiąc osób. To tylko pozornie jest absurdalne, to komunikat: ustąpcie nam, bo będziemy dalej zabijać bezbronnych. Tylko jednej stronie przecież na nich zależy…

Myślę, że w niezbyt długiej perspektywie uda się osiągnąć porozumienie, które doprowadzi do przerwania działań wojennych i wycofania rosyjskich wojsk. Pytanie jest tylko o warunki tego porozumienia, możliwie najlepsze dla zaatakowanej Ukrainy. Należy się nastawić, że nie będą to warunki sprawiedliwe. Sprawiedliwa byłaby przecież tylko bezwarunkowa kapitulacja Rosji i postawienie zbrodniarzy wojennych przed sądem. To utopia. Próba jej podtrzymywania oznaczałaby wojnę na wyniszczenie. Niemniej: bardzo istotne jest w tym momencie, by społeczność międzynarodowa, w tym Kościoły, naciskając na zakończenie wojny nie wymuszały na Ukrainie rozwiązań dla niej groźnych.

Zawsze niesprawiedliwe

Wojny są zawsze niesprawiedliwe – powtarza papież Franciszek. Nie znajdujemy dziś już uzasadnienia dla teorii „wojny sprawiedliwej”. Dla chrześcijan nie ma takiej – każda niesie śmierć, za każdą faktycznie płacą Boże dzieci (po obu stronach konfliktu). Nie znosi to oczywiście – podkreślenie dla idealistów – prawa do obrony siebie i „swoich” w sytuacji zbrojnej napaści. Także, co oczywiste, zbrojnej. Ale nowa teoria „sprawiedliwej obrony” nie powstanie. Na szczęście. Jedynym skutkiem teorii „sprawiedliwej wojny” jest to, że w refleksji moralnej odnosiliśmy się już nie do Ewangelii, ale do wymienionych kiedyś warunków do spełnienia. Nie. Naszym punktem odniesienia musi być Jezus Chrystus i tylko On.

Jak trudne czasem to bywa widać we wczorajszym tekście Jacek Siepsiak SJ. Kiedy obrona jest naszym obowiązkiem? Do czego nas obliguje Ewangelia? Myślę, że warto do wymienionych argumentów dodać jeden bardzo ważny: nie możemy tracić z oczu ludzi po drugiej stronie. Tak, dokładnie tych, którzy nas atakują, którzy nas zabijają. Oni też są dziećmi Boga. Jest nim Cyryl, jest nim Putin czy Ławrow, są nimi rosyjscy żołnierze, którzy zbombardowali teatr w Mariupolu. Mamy prawo, a czasem obowiązek bronić siebie i „swoich”. Ale podejmując decyzje musimy pamiętać, że walczymy przeciw naszym braciom w Chrystusie.

Musimy to zrobić także i dla nich. Na zło nie wolno przyzwalać. Pytanie, w jaki sposób? A jeszcze wcześniej: jak o nich myślimy i mówimy? Jak się modlimy?

***

Sięgnij do innych tekstów autorki.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.