To może być katastrofa!

Wypowiedzi kard. Parolina - jeśli są, jak się niestety wydaje, reprezentatywne dla watykańskiej dyplomacji - dyskwalifikują w mojej ocenie Watykan jako mediatora w tym konflikcie.

„Ukraina ma prawo się bronić, ale wysyłanie broni może spowodować eskalację” – ta parafraza wypowiedzi kard. Parolina dla AciStampy obiegła w czwartek polskie media. Wywiad, opublikowany 7 kwietnia, jak zapewnia portal misyjne.pl został przeprowadzony jeszcze przed wyjazdem papieża na Maltę, a zatem i przed informacjami o masakrze w Buczy. W wywiadzie – co trzeba podkreślić – kardynał jasno potwierdza zasadę uprawnionej obrony.

Ale to niejedyna jego wypowiedź na ten temat. Jest nowsza. W poniedziałek 4 kwietnia (a zatem już po Buczy) dziennikarze oczekiwali na kardynała przy okazji zupełnie innego, zaplanowanego od dawna wydarzenia. Oczywiście, został zapytany także o wojnę na Ukrainie. Jak relacjonuje Salvatore Cernuzio na łamach Vatican News hierarcha po raz kolejny potwierdził zasadę uprawnionej obrony, ale jednocześnie powiedział następujące zdanie: „Odpowiedź zbrojna, zawsze proporcjonalna do agresji, jak naucza Katechizm Kościoła Katolickiego, może prowadzić do rozszerzenia konfliktu, czego konsekwencje mogą być katastrofalne i zabójcze.” Kardynał życzyłby sobie, by „wszyscy powrócili do rozsądku i odnaleźli drogę negocjacji, aby bezpowrotnie zakończyć tę przygodę.”

Watykański sekretarz stanu był pytany także o Buczę. Tego rodzaju okrucieństwo wobec ludności cywilnej jest niewytłumaczalne – stwierdził. Dodał także, że ma nadzieję, że to wydarzenie będzie przełomem, po którym nie dojdzie do utwardzenia stanowisk, ale przeciwnie – wszyscy zrozumieją konieczność jak najszybszego zakończenia walk.

Można zapytać: skoro uprawniona obrona może prowadzić do eskalacji, czy Ukraina ma się nie bronić? Nie, tego kardynał nie powiedział. Mają prawo, jest Katechizm, itd. Ale przecież może dojść do eskalacji, to może być katastrofa! To chociaż nie dostarczajcie im broni!

Prawa obrony napadniętym nikt nie odmawia. Tylko środków do tej obrony nie będzie. Nie będzie eskalacji, będą negocjacje i jakiś pokój. A jaki pokój?

Jakieś propozycje?

Wypowiedzi papieża Franciszka, z uporem przypominającego o konieczności dążenia do pokoju i jasno nazywającego wojnę złem (każdą wojnę!) uważam za głos proroka. Jednak jeśli głos kardynała jest reprezentatywny dla watykańskiej dyplomacji, a tak się niestety wydaje, to moim zdaniem w tym momencie się kompromituje. Wygląda na to, że nie jest w stanie dokonać rzetelnej oceny rzeczywistości, także moralnej, i wyciągnąć praktycznych wniosków. Też bardzo bym chciała, żeby ta wojna zakończyła się błyskawicznie i bezpowrotnie. Niestety, tak się nie stanie (o ile oczywiście pominiemy kategorię cudu).

Zastanówmy się. Tak, to prawda, mamy do czynienia z bandytą, który nie ma żadnych hamulców, więc opór Ukrainy może chcieć pokonać w sposób, który dla niej będzie katastrofalny. Nie można wykluczyć broni biologicznej, chemicznej, nawet atomowej. Tak, dostarczanie broni na Ukrainę może być potraktowane jak agresja wobec Rosji. Tylko… co proponujemy Ukrainie? Oddanie części terytoriów? Mając świadomość tego, co wydarzyło się w Buczy?

Masakra w tym miasteczku nie dokonała się w czasie walk. Ci ludzie nie zginęli w wyniku ostrzału, tylko znęcania się nad okupowanym narodem. Oddanie Rosjanom chociaż kawałka ukraińskiego terytorium oznacza podobną masakrę mieszkających tam ludzi. Może jej nie zobaczymy, podobno w Mariupolu już działają przenośne krematoria. Poza tym: przecież nie trzeba by wtedy już ludzi zabijać, można wywieźć wgłąb Rosji na „reedukację”… To jednak sytuacji nie zmienia. Tu nie ma pola do kompromisu.

Dalej: co proponujemy Europie i państwom NATO? Mamy powiedzieć Ukraińcom: to wasza rzecz? Mamy ich przymusić do ustępstw przez to, że nie dostarczymy im środków do skutecznej i adekwatnej do zagrożenia obrony własnego kraju? Obrony – podkreślam – uprawnionej? I to będzie dobre, bo wojna się zakończy? Dla nas – może. A dla Ukrainy?

Putin obieca, że nic im nie zrobi? Obiecać to Putin może wszystko. Obiecywał już wielokrotnie, różne rzeczy. Nie można mieć złudzeń: nikt tego nigdy nie wyegzekwuje. Tego zrobić nie wolno.

Głos proroka

Powtórzę: wezwania papieża Franciszka uważam za głos proroka, który koniecznie trzeba usłyszeć i wprowadzić w życie. Trzeba zrobić wszystko, co możliwe, i jeszcze trochę, żeby ją zakończyć. Ale nie w każdy sposób i nie za każdą cenę. Zwłaszcza nie za cenę, którą będą musieli zapłacić inni…

Papieskie słowa powinny nam jednak nieustannie przypominać, że perspektywa rozwiązania na drodze negocjacji nie może zniknąć nam z oczu. Trzeba mieć ją w pamięci, trzeba jej szukać. Zbyt łatwo jest wszelką nadzieję złożyć w rozwiązaniach militarnych. Zbyt łatwo jest zapętlić w budowaniu „obron”, których demontaż zajmie dziesiątki, jeśli nie setki lat. To nie jest droga do pokoju. Jego nie buduje się na żalu, nienawiści i strachu, ale przez przyjaźń i współpracę.

Nowa „zimna wojna”, trwająca dziesięciolecia, to rozwiązanie fatalne. Dla wszystkich.

Negocjacje, ale jakie?

Sądząc z wypowiedzi prezydenta Stanów Zjednoczonych nie rozważamy doprowadzenia Rosji do stanu, w jakim były Niemcy w 1945. Na bezwarunkową kapitulację nie widzę zatem szans. Negocjacje będą więc konieczne i – jeśli są możliwe – powinny trwać. Ale…

Ale negocjacje można rozgrywać. Używać ich dla maskowania własnych zbrodni czy osłabiania przeciwnika. Trzeba mieć tego świadomość, gdy negocjuje się z kłamcą i bandytą. Trzeba mieć chłodną głowę i potrafić nawet – jeśli trzeba – się z nich czasowo wycofać. Ze świadomością, że wojna będzie niestety trwała, a ludzie będą ginąć. Tak, też mnie to boli i przeraża. Ale kłamca i bandyta musi chcieć nie tyle negocjacji, co zaprzestania walk. To dopiero będzie punkt wyjścia. By nie okazało się znowu, że:

Świat wolny święcił potem tryumf
Opustoszały nagle fronty
W kwiatach już prezydenta grób
A tam transporty i transporty

Jacek Kaczmarski

Wypowiedzi kard. Parolina dyskwalifikują w mojej ocenie Watykan jako mediatora w tym konflikcie. Na miejscu Ukrainy nie zgodziłabym się, żeby mediatorem był ktoś, kto jest tak przerażony perspektywą hipotetycznej eskalacji, że może być gotów uwierzyć kłamcy i ulec bandycie.

***

Przeczytaj również: Mury burzyć, nie stawiać, Papieżu potęp Putina! oraz Walczymy przeciw braciom.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.