Nowa inicjatywa papieża Franciszka nie przebiła się jeszcze do mediów. Szkoda. W tym roku po raz pierwszy w Kościele będziemy obchodzić Dzień Dziadków i Osób Starszych. Termin wyznaczono na czwartą niedzielę lipca, czyli najbliższą wspomnieniu świętych Joachima i Anny.
W opublikowanym z tej okazji orędziu papież pisze: Bóg posyła robotników do swej winnicy o każdej porze dnia i w każdym okresie życia. I dodaje: nie istnieje wiek emerytalny, jeśli chodzi o zadanie głoszenia Ewangelii. Trzeba wyruszyć w drogę i wznieść się ponad swoje ograniczenia, aby podjąć coś nowego.
Jakie jest szczególne powołanie osób starszych? Zabrzmi znajomo i nudno: strzeżenie korzeni, przekazywanie wiary młodym i zaopiekowanie się najmniejszymi. Jaka jest droga, by tego dokonać, możliwa nawet dla najbardziej kruchych? Marzenia, pamięć i modlitwa.
By uniknąć pomyłki odnośnie do papieskich intencji warto zestawić te słowa z tekstem wczorajszej katechezy. Franciszek – odwołując się do Listu do Galatów – krytykuje w niej postawę tych, którzy zamiast głosić Ewangelię o Bogu, który miłuje człowieka czynią się strażnikami prawdy. Ich jedynym pomysłem i dążeniem jest zachowanie form z przeszłości i stylu, do którego są przywiązani. Ich sposób działania to zamknięcie się w pewnikach zyskanych w minionych tradycjach. Ich znak wyróżniający w końcu to sztywność i surowość.
Nie o taką pamięć chodzi. Nie na darmo w swoim wezwaniu do osób starszych papież zaczyna od marzeń.
Przeszłość nie jest idealna. Nigdy nie była idealna. Ci, którzy pamiętają, dobrze to wiedzą, jeśli tylko chcą to przyznać. Pamięć, która jest cenna dla świata, to pamięć i dobra, i zła. Pamięć, która nie boli się mówić o błędach i doświadczeniach i wyciąga z nich wnioski. Pamięć, która potrafi w dzisiejszych obrazkach zobaczyć sytuacje sprzed lat i ludzi sprzed lat. Zauważyć nieoczywiste jeszcze dobro i ostrzec przed zagrożeniem.
Potrafi marzyć o lepszym życiu, lepszym świecie, lepszym chrześcijaństwie. Dla siebie, dla bliskich, dla świata. Potrafi tymi marzeniami „zarazić” młodych. Swoją pamięcią otworzyć ich oczy. Swoją modlitwą im towarzyszyć. Potrafi obudzić nadzieję, że doświadczenia są nam dane także po to, by wyjść z nich odnowionymi. Potrafi zaświadczyć, że Bóg jest z nami tu i teraz. W naszym doświadczeniu. W naszym zmaganiu. I w naszym poszukiwaniu nowej drogi.
Bez pamięci osób starszych i bez ich marzeń kolejne pokolenia będą popełniały ciągle te same błędy. Na wyższym niestety poziomie technologicznym, a zatem i z większą siłą niszczenia. Ale młodzi potrzebują takiej pamięci, która będzie ich otwierała na rzeczywistość, nie zamykała w przeszłości. Pamięci, która pozwoli im iść naprzód, zamiast kręcić się w kółko po dobrze sobie znanym podwórku. Musi to być pamięć, z której będą mogli czerpać, nie w niej tonąć.
Gloryfikowanie tego, co było i sen o powrocie do przeszłości jest bez wątpienia rozwiązaniem najłatwiejszym. Naturalnym. Powtarzanie jako pomysłów na dziś rozwiązań sprzed lat ma też tę zaletę, że niepowodzenie zawsze można zrzucić na tych, co nie posłuchali lub tradycyjnych już przeciwników. Ale to nie jest Boża droga.
Bóg jest zawsze nowy.
Lekarz chorób wewnętrznych, dziennikarka i publicystka. Wieloletni redaktor portalu wiara.pl. Współtwórca platformy wiam.pl.