Naprawić nienaprawialne [1]

Tak, to prawda, sprawa jest „rozwojowa”. Tak, to będzie kosztowało. Ale marzyłabym, żeby troska o pieniądze była w kościelnej gradacji ważności na sobie właściwym, czyli ostatnim miejscu…

Julo /Wikimedia Commons

Czytam kolejne artykuły dotyczące sekty, która powstała w duszpasterstwie akademickim we Wrocławiu blisko ćwierć wieku temu. Stworzył ją jeden z duszpasterzy, a wspólnota zakonna nie potrafiła ani temu zapobiec, ani odpowiednio zareagować. Nawet wówczas, gdy dominikanin został odsunięty od prowadzonego przez kilka lat duszpasterstwa. W efekcie Paweł M. mógł krzywdzić kolejne osoby, niszcząc ich relację z Bogiem, psychikę i ostatecznie demolując życie. Stosował przemoc duchową, psychiczną, fizyczną i seksualną.

Ta krzywda jest znacznie większa

Kościół w swojej ocenie tej sytuacji nie powinien się ograniczać tylko do tych aspektów tej sprawy, które stanowią przestępstwo wobec prawa państwowego i grożą konsekwencjami finansowymi. Nasze spojrzenie musi być szersze. Wykrzywienie relacji z Bogiem, psychiczne konsekwencje przemocy, pozrywane relacje, przerwane w wyniku presji sekty studia, w końcu wyłudzone pieniądze nie mogą nas nie obchodzić. Domagają się naprawienia krzywd. Domagają się wysiłku, by pomóc stanąć na nogi zwłaszcza tym, którzy dotąd takiej pomocy nie znaleźli.

Nie ma znaczenia, że nie było to jedyne doświadczenie przemocy w ich życiu. Uformowani w stworzonym przez wspólnotę patologicznym środowisku, z wykrzywionym postrzeganiem Boga, mogli nie mieć szansy, by rozpoznać krzywdę i adekwatnie zareagować. Należy im się pomoc. Nie „z łaski”. Ze sprawiedliwości. Być może prawo państwowe miałoby w tej kwestii wątpliwości. Ewangelia nie ma żadnych.

Jaka konkretnie pomoc? Taka, jakiej potrzebują, by wstać. Psychologiczna, prawna, finansowa, bytowa… Być może trzeba opłacić terapię, a może wesprzeć na drodze zdobywania zawodu i możliwości godnej pracy. Trzeba wejść w relację. Zapytać.

Szacunek i sprawiedliwość

To naturalne, że najwięcej emocji budzi przemoc fizyczna i wykorzystywanie seksualne. Słucham wypowiedzi skrzywdzonych przed laty kobiet i jestem pełna podziwu dla ich siły, odwagi i determinacji. Po tym, co im zrobiono, potrafiły wstać. Zmagają się z problemami, z konsekwencjami traumy, i pewnie będą się z nimi zmagać do końca życia, ale żyją, nie wegetują. Należy im się szacunek. Należy im się zadośćuczynienie.

Szacunek to lepsze słowo niż troska. Szermujemy „troską” na prawo i lewo, a ona może ustawiać ofiary na nowo w pozycji dzieci, a tych, którzy powinni wynagrodzić krzywdy w pozycji łaskawych dawców. Tymczasem chodzi o szacunek dla człowieka i elementarne poczucie sprawiedliwości.

Jestem też pełna podziwu dla siostry Małgorzaty, która odważyła się podjąć walkę. O sprawiedliwość dla siebie i o to, by nigdy więcej żadna kobieta nie została w ten sposób skrzywdzona. Być może ona sama dziś czuje się krucha i złamana, ale absurdem byłoby oczekiwać czego innego. Jest na trudnej, ale dobrej drodze. Należy jej się szacunek i sprawiedliwość. Wyrażona we wszelki możliwy sposób. Ma prawo także otrzymać taką pomoc, jakiej potrzebuje. I nie jest to doprawdy żadna łaska ani niczyja dobra wola.

Właściwe ostatnie miejsce

Czym jest w tej sytuacji zadośćuczynienie finansowe? Próbą choć szczątkowego przywrócenia sprawiedliwości w sytuacji, gdy naprawienie zła jest niemożliwe, ale przede wszystkim uznaniem przez wypłacającego swojej winy. Jeśli nie przez sprawcę, to przez tych, których zaniedbania krzywdę umożliwiły, a następnie przez wiele lat pomnażały. Powinno zatem uwzględniać cały wymiar krzywdy i być dotkliwe dla wypłacającego. To nie może być rzucony ochłap. To nie byłoby zadośćuczynienie, ale farsa.

Absurdem jest próba wyceniana gwałtu i pobicia. Absurdem jest założenie, że siostra zakonna przecież pieniędzy nie potrzebuje. Nie jest sprawą wypłacającego, co ona z tym zrobi. Nawet jeśli za chwilę je wpłaci na dowolny cel charytatywny, to jej sprawa.

Tak, to prawda, sprawa jest „rozwojowa”. Jeśli zapadną pierwsze wyroki, jeśli dojdzie do pierwszych ugód, mogą pojawić się kolejni skrzywdzeni i kolejne roszczenia. Tak, to będzie kosztowało. Ale marzyłabym, żeby troska o pieniądze była w kościelnej gradacji ważności na sobie właściwym, czyli ostatnim miejscu…

Zdecydowanie niepotrzebnie wepchnęła się na pierwsze pozycje.

W kolejnym tekście będę chciała wrócić do tego, co niematerialne. Czyli: czy i jak można i trzeba naprawić krzywdy duchowe? Zapraszam.

Warto w tej sprawie przeczytać:

  1. Komunikat Braci Konwentu św. Wojciecha we Wrocławiu [7.03.2021]
  2. Kryzys u dominikanów. Bombardowanie miłością i akceptacją, a potem przemoc [rozmowa z prowincjałem o. Pawłem Kozackim i o. Marcinem Mogielskim na łamach magazyny Wyborczej; 20.03.2021]
  3. Nadużycia u dominikanów: ofiary ojca Pawła ujawniają szczegóły [onet.pl, marzec 2021]
  4. Oświadczenie Prowincjała o. Pawła Kozackiego i Klasztoru Poznańskiego dotyczące o. Pawła M. [23.03.2021]
  5. Dominikańska recydywa [Paulina Guzik dla wiez.pl, 24.03.2021]
  6. Duchowa i psychiczna transgresja Pawła M. [Sebastian Duda na łamach wiez.pl; 26.03.2021]
  7. Nudna mistyka [Joanna M. Kociszewska; 27.03.2021]
  8. „Dla czystego wszystko jest czyste”. Dominikańskie historie prawdziwe[Paulina Guzik dla wiez.pl; 20.07.2021]
  9. Pominięte fakty. Prowincjał dominikanów odpowiada na tekst Pauliny Guzik [22.07.2021]
  10. Jacek Prusak SJ: Paweł M. jest „geniuszem zła” [rozmowa na łamach deon.pl; 23.07.2021]
  11. Być krzykiem skrzywdzonych. Paulina Guzik odpowiada prowincjałowi dominikanów [26.07.2021]