Religię Jahwe należałoby porównać nie do koła, którego centrum zajmuje kult, ale do elipsy o dwóch jednakowo ważnych ogniskach: kult jest tylko jednym z nich, drugim zaś „Prawo i Sprawiedliwość”.
Cytat pochodzi „Rozmów o Biblii” Anny Świderkówny, i jest przywołaniem komentarza nieżyjącego już niemieckiego biblisty Alfonsa Deisslera… A przypominam to zdanie, bo jutro po raz kolejny obchodzić będziemy Światowy Dzień Ubogich. To przedostatnia niedziela roku liturgicznego. Za tydzień będziemy świętować królowanie Chrystusa.
Nie da się go świętować bez pamięci o ubogich – pisał papież, gdy ustanawiał ten dzień na stałe. Bez pamięci o ubogich mówienie o królowaniu Chrystusa w naszym życiu to ułuda. Do nas wówczas odnosiłyby się słowa, które komentował A. Deissler: „Nienawidzę, brzydzę się waszymi świętami” (Am 5,21a).
Namioty i stoły
Jutro na placach pojawią się namioty i stoły. Gorące jedzenie i punkty pomocy psychologicznej, prawnej, duszpasterskiej. Może także pojawi się fryzjer czy łaźnia. Zorganizują je ci, którzy pomagają stale. Zaproszeni są ubodzy i ci, którzy chcieliby się zaangażować. Okazjonalnie, a może trwale? Potrzeb jest całe morze…
Ale to tylko ci ubodzy, których widać. Których łatwo określić. Ci, którzy już swojej degradacji społecznej nie są w stanie ukryć. Ale jak wielu jest tych, którzy jeszcze są w stanie zachować pozory? Którzy ze swoim cierpieniem chowają się w swoich czterech ścianach?
Nie tylko materialne
I nie, nie mówię tylko o ubóstwie materialnym. Mówię o różnych rodzajach braku, który czyni ich życie skrajnie trudnym lub nieludzkim. A więc także o samotności, chorobie – i grzechu. Mówię o naszych braciach, którzy poginęli – z różnych powodów – i którzy sami wrócić już nie potrafią. Nie mają siły. Nie rozumieją. Za dużo było bólu, gniewu, goryczy. Za dużo doświadczania wyższości i pogardy…
Nie, oni nie przyjdą na imprezę pt. Dzień Ubogich. Nie czują się ubogimi. Zresztą, są uczuleni na traktowanie „z góry”. A jednak to do nich szedł Jezus. Ich powoływał. Jak Mateusza.
Dzień Ubogich to tylko dzień, ale ma nas przemienić. Ma sprawić, że spojrzymy na ludzi obok nas, jak na braci. Na ludzi, którzy mają wielkie potrzeby (powtórzę: niekoniecznie materialne!), ale też bardzo wiele mogą nam dać. Może nawet więcej. I nie, nie mam na myśli satysfakcji z dobrego czynu.
Dzień Ubogich to ma być też dzień refleksji. Jak zmienić świat(?) Kościół(?), by ten dzień mógł po prostu przestać istnieć? By nasi bracia znaleźli po prostu miejsce wśród nas?
Przeczytaj: Orędzie na 7. Światowy Dzień Ubogich
***
Inne teksty autorki.
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.

Lekarz chorób wewnętrznych, dziennikarka i publicystka. Wieloletni redaktor portalu wiara.pl. Współtwórca platformy wiam.pl.