Ewangelia, która nie rozwiązuje człowiekowi problemu wyzwolenia, jest nieporozumieniem. Czy to, co głosimy, przynosi wolność, czy wręcz przeciwnie, nakłada kolejne pęta? Czy dzięki temu człowiek się prostuje, czy pochyla pod nakładanym ciężarem?

To pierwszy podcast z cyklu „Co dalej?” na nowej internetowej platformie. Pierwszy po zakończeniu wszystkich procedur formalnych i technicznych. Wiam w końcu zaistniało. Co dalej?

Platforma powstała z naszej potrzeby myślenia i z zachwytu Ewangelią, która daje wolność. Co to za pomysł, by chrześcijaństwo sprowadzać do moralnego kodeksu, w dodatku na tyle „nieżyciowego”, że nie przestrzegają go nawet ci, którzy go głoszą? Co to za pomysł, by katolik kojarzył się z kimś, kto chorobliwie co chwila pyta, czy może to albo tamto, jakby był pozbawiony rozumu, sumienia i zdolności dokonywania dobrych wyborów?

Zatem: co dalej?

Myślę dziś o słowach papieża Franciszka, wypowiedzianych na spotkaniu rocznicowym z Radiem Watykańskim i L’Osservatore Romano. To nie były miłe słowa. Papież pytał: do ilu ludzi przez was dociera Ewangelia? I nie chodzi tu przecież o możliwości techniczne czy osiągane zasięgi. Nie chodzi o klikalność, którą najłatwiej uzyskać zamieszczając to, co spełnia oczekiwania. Chodzi o to, by zobaczyć człowieka w jego sytuacji – by go zrozumieć – by w końcu pokazać, że Ewangelia właśnie jemu przynosi wolność.

Ewangelia, która nie rozwiązuje człowiekowi problemu wyzwolenia, jest nieporozumieniem. To nie moje zdanie, to ks. Franciszek Blachnicki. Czy to, co głosimy, przynosi wolność, czy wręcz przeciwnie, nakłada kolejne pęta? Czy dzięki temu człowiek się prostuje, czy pochyla pod nakładanym ciężarem?

Żeby konkretnemu człowiekowi ogłosić wolność trzeba do niego wyjść. Trzeba go szukać. Nie wystarczą dotychczasowe, czasem sztywne i rozbudowane formy, w których żeby uzyskać decyzję trzeba przejść kilka pięter w górę… po czym decyzji i tak nie ma. Tymczasem papież mówi: trzeba kreatywności. Trzeba odwagi i możliwości podejmowania ryzyka. Tak w internecie, jak i w świecie rzeczywistym trzeba szukać ciągle nowych dróg do człowieka.

Dodam: trzeba Kościoła, który potrafi być razem i szukać drogi razem. W jedności mimo różnic, konfliktów, zawodów i zgorszeń. Niczego nie zrobimy w pojedynkę. Niczego nie zrobimy odwróceni do siebie plecami. Zatem: mimo wszystko. Pokładając nadzieję nie w jakimkolwiek człowieku, ale w Bogu. Jeśli radzi sobie ze mną, poradzi sobie i z innymi. 

Zło ma tylko dzień przedostatni. Ostatni należy do Boga.

Dlatego jest Wiam. I zapraszamy wszystkich, którzy chcieliby go współtworzyć.