W ostatnich dniach pojawiła się w mediach zapowiedź dopuszczenia do sprzedaży bez recepty antykoncepcji awaryjnej: chodzi o tabletki zawierające octan uliprystalu (w Polsce EllaOne lub Misstala). Na marginesie: nie ma jak dotąd mowy o takiej zgodzie dla środków zawierających progestageny (Escapelle, Livopill).
To dobrze czy źle?
Nie chcę tu rozważać kwestii moralnych stosowania takiej antykoncepcji. Podstawowy mechanizm działania „pigułki po” to zahamowanie owulacji, ale wchodzi w grę także wpływ na błonę śluzową macicy, co może utrudniać zagnieżdżenie zarodka. Z punktu widzenia Kościoła sprawa jest jasna, bezdyskusyjna. Nie ma o czym mówić.
Skoro jednak preparat jest dopuszczony do stosowania w naszym kraju trzeba się zastanowić, czy powinien być dostępny bez recepty. A jeśli tak – dla kogo?
Kluczowe pytania
Myślę, że warto odpowiedzieć sobie na kilka pomocniczych pytań. Po pierwsze, czy jest to preparat, który ma znaczenie lecznicze? Otóż: nie. Nie istnieje choroba, którą by leczył lub której wystąpieniu mógłby zapobiec. Nie ma zatem potrzeby jej rozpoznania, co zwykle jest zadaniem lekarza.
Czy jest toksyczny? Czy jego stosowanie obarczone jest dużym ryzykiem? Znów: wydaje się, że nie. Preparat dopuszczono do stosowania i funkcjonuje na rynku już od jakiegoś czasu. Działania niepożądane nie są poważne. Oczywiście: mówimy o stosowaniu okazjonalnym (!) Podkreślam okazjonalność, bo w stosowaniu przewlekłym uliprystalu zdarzało się poważne uszkodzenie wątroby.
W tej sytuacji nie widzę powodu, by ograniczać dostępność preparatu osobom dorosłym. Oczywiście, można podnosić argument nieodpowiedzialnego stosowania albo niewiedzy. Ale lekarz nie jest od pilnowania dorosłych osób, by zachowywały się odpowiedzialnie. A jeśli komuś brakuje wiedzy i nie wystarcza mu ulotka, zawsze może swoje wątpliwości wcześniej z lekarzem omówić.
Zdarzyło mi się w życiu kilkakrotnie zostać poproszoną o taką receptę. Zwykle to nie jest sytuacja umożliwiająca jakikolwiek dialog. To żądanie, i to stawiane w stresie – sprawa jest pilna, czas mija. Nie wypisuję – tak mi wskazuje moje sumienie. Ale skoro państwo taki środek dopuszcza, to niech nie używa mojego sumienia do gry politycznej.
A młodzież?
Wyżej pisałam jednak o osobach dorosłych. A co z młodzieżą? Z nastolatkami? Tu problem jest bardziej złożony.
Po pierwsze, trzeba zapytać o konsekwencje stosowania takiego preparatu u bardzo młodych osób. W charakterystyce produktu leczniczego* dla EllaOne napisano jedynie, że „badania kliniczne objęły ograniczoną liczbę kobiet w wieku poniżej 18 lat”. W podobnym dokumencie dla Misstala pojawiła się informacja, że profil działań niepożądanych dla osób młodocianych i dorosłych był podobny. Podsumowując: na ten temat wiemy niewiele.
Ale to tylko jeden z problemów. Drugi wydaje mi się poważniejszy. W Polsce lekarz nie może badać ani leczyć osoby niepełnoletniej bez zgody rodzica. Innymi słowy: nastolatka na pójście do ginekologa potrzebuje zgody. Potrzebuje jej także na ewentualne stosowanie antykoncepcji. To znaczy, że antykoncepcja awaryjna może stać się jedyną dostępną bez informowania rodziców (!) A to naprawdę bardzo głupi pomysł. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że jeśli można będzie rozmowy z rodzicami uniknąć, to duża część ewentualnym problemem się nie podzieli? Niespecjalnie rozważając odległe konsekwencje?
Skutki mogą być opłakane.
I znów: pomijam kwestie istotne dla katolików, jak kwestia prawa rodziców do wychowania w wierze, a właściwie nadzoru nad stosowaniem się ich nastoletnich dzieci do norm moralnych Kościoła. Pytanie, kto powinien decydować, zdecydowanie przekracza ramy tego komentarza.
* Charakterystyka produktu leczniczego (ChPL) to zbiór informacji o leku, bardziej precyzyjny i szerszy niż ewentualna ulotka. Charakterystyki obu preparatów są łatwo dostępne w internecie (po wrzuceniu w Google nazwy leku i skrótu ChPL).
***
Inne teksty autorki.
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.

Lekarz chorób wewnętrznych, dziennikarka i publicystka. Wieloletni redaktor portalu wiara.pl. Współtwórca platformy wiam.pl.