Czego oczekujecie od kolędy?

Błogosławieństwo Boga nie ma terminu ważności, nie trzeba go co roku odnawiać. Po co zatem ten olbrzymi coroczny wysiłek?

O oczekiwaniach, jakie mają wierni wobec kolędy napisano już bardzo wiele. Zwłaszcza o tych niespełnionych. Bo i rzeczywiście, te domowe spotkania braci w wierze i członków jednej wspólnoty wychodzą bardzo różnie. Dziś jednak chciałabym zmienić perspektywę i zapytać: czego oczekują od kolędy księża? Jaka jest ich wymarzona wizyta duszpasterska (o ile nie jest nią jej brak)? Jaki jest – z waszego punktu widzenia – sens tego spotkania?

I nie chcę słyszeć gładkich słówek o błogosławieństwie. Błogosławieństwo Boga nie ma terminu ważności, nie trzeba go co roku odnawiać. Po co zatem ten olbrzymi coroczny wysiłek? Z waszego punktu widzenia?

Niektórzy mówią, że chcą poznać ludzi. I faktycznie ich poznają, pamiętają twarze. Ale nie da się ukryć, że to trudne. Wymaga wysiłku, być może też talentu? Szczególnego daru? Bo ile osób można zapamiętać odwiedzając kilkadziesiąt mieszkań w ciągu kilku godzin? Ja po podobnie intensywnych kilku godzinach w przychodni potrafię mieć sałatkę z mózgu.

Owszem, niektóre twarze zapamiętam…

Ankieta

Często spotykam się w trakcie kolędy ze swoistą ankietą: zastrzeżenia? uwagi? pytania? prośby? wątpliwości? Nie wiem, jak inni, ale ja na taki zestaw pytań bezradnie rozkładam ręce. Jeśli pojawi mi się jakaś sprawa na tyle istotna, by warto ją było poruszyć, nie będę z nią przecież czekała do następnej kolędy! Pamiętać by mi się o tym nie chciało!

Jeśli chodzi tu o informację zwrotną, może prościej byłoby rozdać formularz do wypełnienia? I postawić w kościele skrzynkę, do której można by go (anonimowo lub nie) wrzucić?

A może to po prostu wytrenowana próba zagajenia rozmowy duszpasterskiej? Taki wytrych? Po pytaniu o pracę (wariant dla osoby samotnej, w wieku na oko poniżej 60 lat). Z ciekawości: działa?

Tak, mam świadomość, że nie każdy ma łatwość zagajania rozmowy. Sama jej nie mam. Jeśli ma się to robić wielokrotnie w ciągu kilku godzin, wytrychy są bardzo przydatne. A ten zestaw pytań należy do bezpiecznych: nikogo raczej nie urazi. Ale czy coś Wam wnosi?

Jeden krok

Jesteśmy różni. Pochodzimy z różnych miejsc, środowisk. Różna była nasza historia. Moim marzeniem jest, by udało nam się „dotknąć” siebie nawzajem. Zrobić jeden krok w kierunku zrozumienia. Może łatwiej byłoby nam wtedy wspólnie żyć i razem działać? Może ludzie słabości – każdego z nas – byłyby nieco mniej wkurzające?

Ale może nie o to Wam chodzi?
Czego oczekujecie od kolędy?

***

Inne teksty autorki.
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć wpłacając na ZRZUTKĘ lub na PATRONITE.