To wraca jak echo. „To”, czyli próby wyjaśniania cierpienia i powtarzanie że ma ono jakiś ukryty sens. Może więc trzeba powtórzyć: cierpienie nie ma żadnego sensu. Poza prostym komunikatem, że dzieje się zło.
Cierpienie jest po prostu reakcją na zło. Czasem na to uczynione przez nas, czasem przez innych. Zło, które dotknęło nas lub kogoś obok. Mówić, że cierpienie na sens, to jak mówić, że to, co się stało, było może złe, ale potrzebne. No, nie. To bzdura o potencjalnie bardzo poważnych konsekwencjach.
Dwie drogi
Natomiast faktem jest, że cierpienie – nasze czy czyjeś – żąda od nas reakcji. Podstawowe pytanie dotyczy tego, co z nim robimy. Możemy je łagodzić lub zwiększać. Możemy od niego uciekać lub podjąć trud. W końcu: możemy się izolować lub budować więzi.
I może być tak, że to wszystko, co wydarzy się w związku z naszym (czyimś) cierpieniem, stanie się stopniami w rozwoju. Bo znajdą się ludzie, którzy staną obok. Wesprą. Bo powstaną nowe relacje albo umocnią się te istniejące. I doświadczymy przyjaźni i miłości, która może inaczej by się nie ujawniła tak wyraźnie. Bo podejmiemy niełatwe decyzje, ale one poprowadzą nas dalej. Zbudują naszą siłę.
Ale może być też tak, że ludzi obok zabraknie. A ci, co się pojawią, raczej będą chcieli skorzystać z okazji niż pomóc. Bo relacje się pokruszą i okażą niefunkcjonalne. I naszym doświadczeniem stanie się opuszczenie, wykorzystanie, zdrada. Bo podejmowane w stresie czy rozpaczy decyzje okażą się niewłaściwe. I nawet, jeśli się jakoś podniesiemy, to zostanie w nas pamięć krzywdy, ciężka jak głaz przygniatający do ziemi.
Weź swój krzyż
Nie warto zajmować się ukrytymi sensami. To w najlepszym wypadku strata czasu, a czasem wygodna zasłona, by nie robić nic. Bo skoro „ma sens”, to niech się ten sens rodzi i ujawnia, nie ma co mu przeszkadzać. A człowiek, który w tym tkwi? Cóż…
Tymczasem na cierpienie – swoje czy czyjeś – po prostu trzeba reagować. I to reagować dobrem. I jeśli coś jest tym krzyżem, który mamy wziąć, idąc za Chrystusem, to właśnie ten trud wybierania dobra wszędzie tam, gdzie napotykamy cierpienie i zło.
Może wtedy, patrząc wstecz, zobaczymy, że z trudnej sytuacji wyrosło w naszym życiu coś ważnego. Niektórzy – z perspektywy czasu – nazywają to sensem.
***
Inne teksty autorki.
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć wpłacając na ZRZUTKĘ lub na PATRONITE.

Lekarz chorób wewnętrznych, dziennikarka i publicystka. Wieloletni redaktor portalu wiara.pl. Współtwórca platformy wiam.pl.