I po wyborach w Episkopacie. Mamy pierwsze wypowiedzi nowego przewodniczącego. Dla mnie świadczące o powierzchownym kontakcie z rzeczywistością Kościoła w Polsce. Bo co słyszymy?
O Kościele synodalnym, z relacji KAI:
Myślę, że jest to bardzo długi proces, który wymaga od nas otwarcia się, szukania współpracy ze świeckimi, których jest bardzo dużo, ale musimy ich jeszcze bardziej dynamizować i włączać.
A może by tak najpierw… usłyszeć?
Z relacji na deon.pl najpierw piękne słowa:
Przyzwyczajeni jesteśmy do dzielenia Kościoła na my–oni i stania po dwóch stronach barykady. Tymczasem duchowni i świeccy tworzą wspólnotę, która jest odpowiedzialna za przekaz wiary.
Nie da się zakwestionować. A dalej?
Trzeba w pierwszej kolejności mieć świadomość, że istnieje zasadnicza różnica między powołaniem osób świeckich a powołaniem duchowieństwa. […] Trzeba szukać płaszczyzn aktywności, które są właściwe dla danego stanu Kościoła. […] Jedni nie mogą zastępować drugich, ponieważ to prowadzi do chaosu oraz konfliktów, zamiast budować wspólnotę, w której istnieje komplementarność.
Aha. Czyli synodalność ma polegać na działaniu obok siebie. Bez wchodzenia sobie nawzajem w „zakres kompetencji”. W przestrzeni wspólnoty chrześcijańskiej świeccy mają pozostać klientami, nie współdomownikami. Inaczej zrodzi się chaos i konflikt.
Świeccy na mocy chrztu św. powinni wchodzić w życie społeczne, publiczne, aby świadomi swojej chrześcijańskiej tożsamości stawać się niejako zaczynem, który przyczynia się do przemiany świata – powiedział hierarcha. Do tego jednak potrzebna jest właściwa formacja świeckich oraz prowadzenie przez nich życia wewnętrznego.
Jasne. Bo na razie życie wewnętrzne świeckich to zapewne tylko robaki…
Zbyt często dziś katolicy zatrzymują się na samej formie religijności czy na swoich subiektywnych odczuciach, zamiast koncentrować na tym, co jest istotą wiary – na relacji z Chrystusem i na Jego Słowie.
O proszę. A co nam proponuje Episkopat? Nowennę do św. Józefa? Dziewięcioletnią nowennę przed 2033 rokiem (symboliczne 2000 lat od śmierci Chrystusa)? Bez wątpienia to zdecydowanie pogłębi naszą relację z Chrystusem i Jego Słowem…
Kościoła odpuścić nie można
No dobrze, dość złośliwości. Najwyraźniej pozostaniemy dalej na płaszczyźnie braku kontaktu, rozdziału kompetencji (wy się nam nie wtrącacie!), braku słuchania i inicjatyw duszpasterskich być może adekwatnych w dzieciństwie czy młodości co starszych biskupów.
Niemniej Kościoła odpuścić nie można. Na żadnej płaszczyźnie.
Nawet odklejony od realiów, zatroskany o własną pozycję i święcie przy tym przekonany, że jest strażnikiem Ewangelii biskup jest zwornikiem z Kościołem powszechnym. Nie mogę żyć w Kościele jakby go nie było ani ignorować tego, co mówi.
Ale mam prawo wybierać w Kościele to, co mnie duchowo karmi. Co buduje moją relację z Chrystusem i Jego Słowem. Mam prawo i obowiązek myśleć, rozeznawać i wybierać drogę. Mam prawo budować moją wspólnotę, mój dom – Kościół. Moją pewnością, moją skałą jest Jezus Chrystus.
Ale – co w tym najtrudniejsze – muszę w sobie walczyć o otwarcie. Na to, co słyszę, co czasem wkurza lub rani, co jest kompletnie odklejone od realiów mojego życia. I na człowieka, który – zakładam – żyje Chrystusem jak potrafi.
Celu nie widać. Ale może nie o cel chodzi, a o drogę.
***
Inne teksty autorki.
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.

Lekarz chorób wewnętrznych, dziennikarka i publicystka. Wieloletni redaktor portalu wiara.pl. Współtwórca platformy wiam.pl.