To nie jest sytuacja, w której mamy nadmiar szczepionek i możemy wybierać, które preparaty kupujemy jako państwo i z których korzystamy jako obywatele. To jest sytuacja: dla dobra wszystkich, a zwłaszcza najsłabszych, bierzemy to co jest wystarczająco dobre.

torstensimon /Pixabay

Szczepić się, nie szczepić, jeśli szczepić, to jaką szczepionką? To pytania, które jako lekarz słyszę codziennie. Zapewne takie pytania zadawane są również duszpasterzom, stąd opublikowane dzisiaj kolejne stanowisko Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych. Tym razem dotyczy ono dwóch szczepionek, które albo już weszły do użycia w Polsce lub za chwilę mają się pojawić: chodzi o preparaty firm Astra Zeneca i Johnson&Johnson. Oba produkowane są z wykorzystaniem linii komórkowych pochodzących od wyabortowanych płodów.

Sprawa szczepionek produkowanych w ten sposób nie jest nowa. Wobec wielu zgłaszanych od dawna wątpliwości Kongregacja Nauki Wiary opublikowała w grudniu ubiegłego roku dokument, w którym możemy przeczytać m.in.:

„Należy uważać, że w tym przypadku można używać wszystkich szczepionek uznanych za klinicznie bezpieczne i skuteczne z sumieniem pewnym, że ich stosowanie nie oznaczałoby formalnej współpracy przy aborcji, z której pochodzą komórki do ich produkcji. Należy podkreślić jednakże, że godziwe moralnie używanie tego typu szczepionek, ze względu na szczególne warunki czyniące go takim, nie może stanowić samo z siebie legitymizacji, również pośredniej, dla praktyki aborcji, i zakłada sprzeciw wobec tej praktyki ze strony tych, którzy te szczepienia stosują.”

Kongregacja wyjaśnia, że podstawowym powodem dla uznania za godziwe moralnie stosowania tych szczepionek jest to, że współdziałanie w złu aborcji, z której pochodzą wspomniane linie komórkowe, ze strony osób, które używają powstałych z nich szczepionek, jest odległe. Moralny obowiązek unikania takiej biernej współpracy materialnej nie jest wiążący, jeśli istnieje poważne zagrożenie, takie jak niepohamowane w inny sposób rozprzestrzenianie się groźnego patogenu.”

Tyle dokument. W powszechnym dyskursie najczęściej można było jednak usłyszeć argument z braku wyboru. Powtarzano: jeśli możesz wybrać, powinieneś wybrać inną szczepionkę. Na polskim rynku mamy już szczepionki Pfizera i Modeny. Nie ma wprawdzie formalnej możliwości wyboru szczepionki, ale część osób ma możliwość wyboru punktu szczepień, który dysponuje tym, a nie innym preparatem. Czy zatem mamy wybór, czy nie? Upraszczając: czy katolik może się szczepić Astrą Zenecą, czy ma obowiązek szukać Pfizera lub Modeny?

Uważam, że nie tylko może, ale powinien. Uważam także, że Zespół ds Bioetycznych Episkopatu błędnie – zbyt legalistycznie – ocenia rzeczywistość, a opublikowane stanowisko jest przez to szkodliwe. Może bowiem zwiększyć i tak zbyt dużą liczbę osób, które szczepić się nie chcą. Dlaczego tak uważam?

Nota Kongregacji Nauki Wiary przypomina ogólną zasadę: moralny obowiązek unikania odległej biernej współpracy materialnej nie jest wiążący, jeśli istnieje poważne zagrożenie. Takie zagrożenie bez wątpienia istnieje. Tylko w dniu, w którym piszę ten tekst, i tylko w Polsce zmarło ponad 800 osób. W ciągu roku blisko 60 tysięcy. Przypomnę, choć wszyscy to wiemy: zarazić się można od osoby niemającej żadnych objawów, nieświadomej tego, że stanowi zagrożenie. Jedyną szansą na ograniczenie szerzenia się wirusa jest wytworzenie tzw. odporności stadnej. Możliwe jest to dzięki szczepieniom. Im szybciej zostanie wyszczepiona odpowiednia liczba osób tym lepiej. Zwłaszcza dla tych, którzy zaszczepieni – z racji stanu zdrowia – być nie mogą.

Szczepionek mamy coraz więcej, dostęp do nich jest jednak wciąż reglamentowany. To znaczy, że mamy ich zbyt mało. Szczepimy najbardziej zagrożonych i tych, którzy muszą kontaktować się z innymi, zatem po pierwsze, sami są narażeni, po drugie, mogliby stanowić zagrożenie dla tych, z którymi się stykają. Nie, nie jest możliwe całkowite zerwanie kontaktów społecznych i rodzinnych. Jesteśmy istotami społecznymi. Potrzebujemy siebie nawzajem.

To nie jest sytuacja, w której mamy nadmiar szczepionek i możemy wybierać, które preparaty kupujemy jako państwo i z których korzystamy jako obywatele. To jest sytuacja: dla dobra wszystkich, a zwłaszcza najsłabszych, bierzemy to co jest wystarczająco dobre z medycznego punktu widzenia, bo w przypadku tak poważnego zagrożenia epidemicznego obowiązek ochrony życia ludzi przeważa nad obowiązkiem unikania odległej, biernej i materialnej współpracy w złu. 

Swoim życiem wolno mi ryzykować. Ale tu nie chodzi tylko, a może nawet nie przede wszystkim o moje życie. Wybierać będę wtedy, gdy dążenie do mojej „czystości moralnej” dla nikogo nie będzie powodowało zagrożenia.

Dlatego powtórzę za Kongregacją: w obecnej sytuacji można ze spokojem sumienia używać wszystkich dostępnych szczepionek.