Sytuacja powodziowa trwa. Wysoka woda na Odrze zbliża się do kolejnych miast. Czy dojdzie do kolejnych zalań? Zapewne już nie tak wielkich, choć ryzyko oczywiście pozostaje.
Trwa ciągle pospolite ruszenie pomocy. To piękne, że w takich sytuacjach stać nas na pomoc. Po raz kolejny wielu ludzi pokazuje, że inni nie są im obojętni. Wprawdzie przy tym trzeba przypominać, by takich okazji nie wykorzystywać do pozbywania się z domu gratów, wprawdzie obok prawdziwych zbiórek pomocowych pojawiają się fałszywe, wprawdzie opuszczone domy i zmęczeni ratownicy to dobra okazja dla złodziei, ale to wszystko nie znosi wielkiej fali dobra.
Tak, tego teraz potrzeba. Wsparcia, które pozwoli uzyskać choć minimum stabilizacji i bezpieczeństwa. Tego dziś chce od nas Bóg – powiedział jeden z biskupów przy okazji zbiórki pieniędzy. I miał rację. Nieszczęście woła o pomoc.
Ale czas wzmożonego pomagania zwykle dość szybko mija. Zaangażowanie wygasa i trudno się temu dziwić. Można poświęcić kawałek swojego życia, ale w którymś momencie upomni się ono o swoje prawa. Wtedy pada zwykle: i tak wiele zrobiłem, to już nie moja rzecz.
Owszem, moja.
Co jest do naprawienia?
I nie mówię tu o kolejnych zrzutkach czy akcjach pomocowych. Mówię o podjęciu działań, które pozwolą uniknąć w przyszłości nie tylko takich dramatów, jak w Lądku Zdroju czy Stroniu Śląskim, ale także np. potrzeby wielogodzinnych czy kilkudniowych zrywów umacniania wałów. Tak, to wielki wysiłek i znak odpowiedzialności. Ale może można być po prostu lepiej przygotowanym? Naprawić to, co jest do naprawienia, zanim pojawi się kolejny niż genueński?
Odpowiedzialność za wspólne dobro lub jej brak ma istotny wymiar moralny.
W ciągu ostatniego tygodnia wiele mówiono o zbiorniku Racibórz Dolny. Ta inwestycja kosztowała iluś ludzi rezygnację ze swojego miejsca na świecie. To nie była łatwa decyzja. Ale dziś widać, jak wielkie przyniosła dobro. Tym razem wylała nie tyle Odra, co jej dopływy. Jak je zabezpieczyć na przyszłość?
To mogą być podobnie trudne decyzje, jak w przypadku Raciborza Dolnego. I z pewnością zawsze będzie wiele argumentów za i przeciw. Ale w pewnym momencie trzeba zapytać o większe dobro. Nie tylko moje.
Chrześcijańskie zobowiązanie wobec drugiego nie kończy się na pierwszej fazie akcji pomocowej. Kolejna jest co najmniej tak samo ważna, jeśli nie ważniejsza. Choć – to trzeba przyznać – znacznie bardziej niepozorna…
***
Inne teksty autorki.
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć wpłacając na ZRZUTKĘ lub na PATRONITE.
Lekarz chorób wewnętrznych, dziennikarka i publicystka. Wieloletni redaktor portalu wiara.pl. Współtwórca platformy wiam.pl.