Był za dni Heroda, króla Judei, pewien kapłan imieniem Zachariasz, z oddziału Abiasza, oraz jego żona spośród córek Aarona, a na imię miała Elżbieta. A byli oboje prawi przed Bogiem, postępując nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pana. Lecz nie mieli dzieci, jako że Elżbieta była niepłodna i oboje byli w podeszłym wieku. I stało się tak, że gdy pełnił służbę kapłańską przed Bogiem według kolejności swego oddziału, padł na niego – zgodnie ze zwyczajem kapłańskim – los, żeby wszedłszy do świątyni Pana spalić w ofierze kadzidło. (…) I ukazał mu się anioł Pana stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia.… Czytaj dalej »
Ta historia późnego zmiłowania, radości spełnienia, gdy człowiek już prawie usechł z tęsknoty, ma w sobie mądrość o smaku wytrawnego wina.