Jacek Siepsiak SJ — artykuły autora

 

ur. w 1964, jezuita, były redaktor naczelny kwartalnika „Życie Duchowe”, publicysta.

 

Co sądzić o władzy (świeckiej lub kościelnej), która odbiera ludziom prawo do wypowiadania się we własnym imieniu?

O. Ludwik Wiśniewski OP powiedział: „Powtarzam: jeśli jakakolwiek partia ogłosi się obrończynią Jana Pawła II, odsądzając jednocześnie od czci i wiary innych współobywateli, to ja, stary człowiek, mający problemy ze zdrowiem, pojadę do Warszawy, i krzyżem położę się przed siedzibą tej partii, która nadużywa imienia świętego papieża”. Jesteśmy przyzwyczajeni do padania krzyżem na posadzkę w kościele. Tutaj o. Ludwik chce zrobić to przed siedzibą partii. Do tego nie jesteśmy przyzwyczajeni. Dlatego wymowa takiego gestu jest mocniejsza. Podobnie było, gdy papież Franciszek poszedł na piechotę do ambasady Rosyjskiej na początku inwazji na Ukrainę. Obraz ma swój cel To jest sztuka przemawiania… Czytaj dalej »

Czy kuria, która żąda wykluczenia katolickiego publicysty z debaty ze studentami, może być nazywana katolicką?

Sugestia (mówiąc delikatnie) ze strony kurii diecezjalnej, by nie zapraszać kogoś do duszpasterstwa akademickiego przed kilkunastu, a tym bardziej dwudziestu czy trzydziestu laty byłaby odebrana jako krecia robota. Wzięto by to za zakamuflowany atak na Kościół, na jego dobre imię. Nie mieściłoby się w głowie, że ktoś z urzędników kurialnych lub jakiś biskup chciałby w ten sposób zaszkodzić duszpasterstwu akademickiemu, jego renomie i w ogóle Kościołowi jako miejscu spotkania, wymiany myśli i idei. Teraz takie zakazy nas nie dziwią. Wręcz niektórzy chcą byśmy je odbierali jako obronę Kościoła. Bo przecież uciszają np. pana Terlikowskiego, czyli kogoś kto zajmuje się przestępstwami… Czytaj dalej »

To jest ciężka praca. Zalicza się do budżetu. Ma nawet wpływ na PKB. Dlatego to dość dziwne, że w naszej mentalności część z niej nie powinna być przerywana na dzień lub dwa w tygodniu.

Pana Jezusa często oskarżano o łamanie spoczynku szabatu, bo w ten dzień uzdrawiał. On rzeczywiście nie chciał czekać z leczeniem na zakończenie szabatu. Prawdopodobnie dlatego, że skoro dzień szabatu to dzień wyzwolenia z wszelkiej niewoli, to należy wtedy wyzwolić z pracy domowej wszystkich domowników, a chorych z niewoli choroby, która uniemożliwia pełne świętowanie. Zwłaszcza wtedy, gdy jesteśmy świadomi, że ktoś koło nas - zamiast się cieszyć - musi się zmagać z cierpieniem. Trzeba zatem wykonać minimum pracy, aby wszyscy mogli się cieszyć. Na przykład odwiązać osła, by mógł się napić i najeść. Co zatem mamy myśleć o niezbędnych pracach domowych?… Czytaj dalej »

Możemy rozumieć oczekiwania żyjących resentymentem. Ale to jest chore. Nie prowadzi do uzdrowienia, powstania z kolan, uzyskania godności. Raczej grozi tym, że wyhodujemy potwora, który zjada własne dzieci.

Kain zazdrościł Ablowi, że Bóg przyjął jego ofiarę. Józefowi Egipskiemu jego bracia zazdrościli miłości ojca. Starszy brat nie mógł znieść miłosiernej miłości ojca wobec młodszego, marnotrawnego syna. A rolnicy zazdrościli powodzenia dziedzicowi, czyli synowi właściciela winnicy. Takich historii jest sporo w Biblii. Wokół nas też ich nie brakuje. Zazdrość to silna motywacja. Bywa, że skłania do wydajniejszej pracy, oszczędzania i inwestowania. Nieraz do solidniejszej nauki, gdy ktoś widzi jak nauczyciele „bardziej lubią” pracowitych uczniów. Niestety częściej degeneruje się w stronę resentymentu. Wtedy uważamy, że ponieważ jesteśmy pokrzywdzeni „faworyzowaniem” innych, to należy się nam odpłata. Ona usprawiedliwia najpierw drobne świństwa: oszczerstwa,… Czytaj dalej »

Mamy problem ze zwycięstwem. A właściwie z rozumieniem, czym ono jest dla chrześcijanina. Co to znaczy mieć udział w zwycięstwie Chrystusa?

Mamy problem ze zwycięstwem. A właściwie z rozumieniem, czym ono jest dla chrześcijanina. Co to znaczy mieć udział w zwycięstwie Chrystusa? Mówimy o pokonaniu śmierci, grzechu, szatana, własnych słabości, niemocy. Modlimy się o zwycięstwo nad wrogami Kościoła, ojczyzny czy narodu. Na liście tego, co do przezwyciężenia, są również nałogi i wady narodowe. Podobnie lenistwo, choroby, braki w edukacji i pobożności. Spodziewamy się nawet, że Jezus pozwoli nam wygrać z uciążliwymi sąsiadami (za ścianą i za granicą). Takie oczekiwania mieli i uczniowie Jezusa. Może dlatego uciekli i wyparli się Go, gdy zamiast zwyciężyć kohortę dał się pojmać, poniżać i ukrzyżować. Chyba… Czytaj dalej »

To dlatego przymusowego wywożenia dzieci nie nazywamy działaniem zgodnym z prawem, a raczej zbrodnią przeciwko ludzkości.

Rosjanie porywają dzieci. Tak trzeba chyba nazwać to, co okupanci robią na zajętych przez nich terenach Ukrainy. Różne są szacunki. Udokumentowane przypadki to kilkanaście tysięcy. Ale prawdopodobnie do adopcji w Rosji przeznaczono kilkanaście setek tysięcy małych Ukrainek i Ukraińców. Jak mi mówiono w Kijowie, do tej pory udało się odzyskać tylko kilkoro z nich. Ten proceder trwa już od 2014 roku. Stąd po ośmiu latach mamy takie sytuacje, że chłopiec porwany jako dziesięciolatek teraz jako osiemnastolatek walczy w putinowskich oddziałach przeciwko swojej ojczyźnie. Tym dzieciom zaciera się w dokumentach ich tożsamość. Dostają nowe papiery, według których są Rosjanami. I tak… Czytaj dalej »

Tym, którzy pełnią funkcje publiczne jakby mniej wolno. To się nazywa odpowiedzialność polityczna. Ona jest dla tych, którzy nie łamią prawa.

Chofni i Pinchas, synowie Helego, byli kapłanami. Według prawa należała im się część ze składanych ofiar. To było ich utrzymanie. Dlaczego więc zostali potępieni za korzystanie z części ofiar? Pierwsza Księga Samuela (2,12nn) twierdzi, że ich grzech polegał na wybieraniu sobie najlepszej części (wtedy za taką uważano najtłustszą). Nie czekali, aż ludzie składający ofiarę podzielą ją na części należące się Panu i dzielone między ludzi. Sami wybierali sobie te „najbogatsze”. W ten sposób stawiali się ponad Bogiem i nie liczyli się z wolą przynoszących ofiarę. Jak widać, można nadużywać swoich praw, nie łamiąc przy tym formalnie przepisów. I nie chodzi… Czytaj dalej »

Zachód pomagał i pomaga Ukrainie zbudować nowoczesną armię. Czy pomożemy kombatantom wojny, która ma nas chronić przed wojną?

Trwają spory o to, co najbardziej potrzebne jest Ukrainie zaatakowanej przez Rosję. Tam na miejscu słychać najwięcej o generatorach. I rzeczywiście, co chwilę brakuje prądu. Mimo że np. Kijów jest może nie zaciemniony, ale przyciemniony. Widok ogromnej metropolii z szerokimi „prospektami” i wielką płytą, przy której nasza wydaje się tylko klockami, tonącej w niemal całkowitych ciemnościach, robi surrealistyczne wrażenie. Tam brakuje prądu. Nie tylko w schronach, do których niestety trzeba schodzić prawie systematycznie. To bardziej męczy niż same naloty. Można by powiedzieć, że nie jest zbyt niebezpiecznie. Że rakiety w samym Kijowie rzadko zabijają. A jednak długotrwałe poczucie zagrożenia odbija… Czytaj dalej »

Dziś można tylko usłyszeć argument o rozbijaniu parafii. I trudno się nie zgodzić, że jest to jakaś forma dezintegracji. Pytanie: czy nie pozytywnej?

Przyszłością Kościoła nie są parafie terytorialne. Coraz więcej ludzi czuje się związanymi z parafiami personalnymi. Wynika to z ich zawodu, zajęć, upodobań, wieku, sytuacji rodzinnej lub przynależności do jakiejś organizacji, np. harcerstwa. Większy kontakt mają z kapelanem, opiekunem czy duszpasterzem niż z proboszczem. Szef parafii terytorialnej niewiele o nich wie. A kapelan zna osobiście i ma stały kontakt. Są mobilni, więc terytorium nie ma większego znaczenia. Prawo “kancelaryjne” nie jest jeszcze dostosowane do takiej struktury duszpasterskiej. A przynajmniej w praktyce nie wszyscy proboszczowie potrafią się w niej odnaleźć. To nie jest jedyna trudność. Trzeba być czujnym wobec wszelkich tendencji do… Czytaj dalej »

To się naprawdę może nie podobać. Wielu boi się, że w ten sposób tracimy ludzi. Że oddalają się, przynajmniej sercem, od wspólnoty eklezjalnej. Że tracą ducha...

To, że papież Franciszek irytuje tych, którzy nie podzielają jego wizji Kościoła, wydaje się jak najbardziej naturalne. Jeśli ktoś wytyka kurii rzymskiej choroby ją toczące, to nic dziwnego, że potem go atakują co niektórzy kardynałowie. Również wojna w Ukrainie pokazała, że nawet sympatycy Franciszka, ale niepodzielający jego sposobu mówienia o agresorze, jakim jest Rosja, krytykują go za taką a nie inną „politykę”. No cóż, jak się z kimś nie zgadzamy, to go krytykujemy. Ale z Franciszkiem idzie to jeszcze dalej. On potrafi irytować nawet tych, którzy mają bardzo podobną do jego poglądów wizję koniecznych przemian w Kościele. Cieszą się z… Czytaj dalej »