„Coś się musi stać. [Liban] chyli się ku upadkowi i ludzie wcześniej czy później wyjdą na ulicę. Nie jest możliwe, żeby nie wyszli” - mówi przebywający w Bejrucie ks. Przemysław Szewczyk, prezes stowarzyszenia „Dom Wschodni – Domus Orientalis”, które intensywnie pomaga w Libanie od czasu wybuchu w bejruckim porcie rok temu. Dodaje, że najbardziej obawiają się tam wybuchu wojny domowej. „Mało Libańczyków mówi o tym głośno, ale to są lęki, które na pewno są wśród ludzi - mówi Agnieszka Nosowska z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej - Może nie w takiej formie, w jakiej była poprzednia wolna domowa, ale na pewno… Czytaj dalej »
Rozwiązanie kryzysu leży poza możliwościami organizacji pomocowych i humanitarnych Nie możemy naprawić sytuacji w Libanie. Dziś możemy jednak pomóc ludziom przeżyć.