Tego typu listy świadczą o bezradności biskupa. Jeśli nie wiemy, jak ogarnąć naprawdę poważne problemy i kwestie to zaczynamy zajmować się tym, co drugorzędne.

Szata bezradności

Włocławek / JMK

Nieco ponad tydzień temu ukazał się list biskupa włocławskiego z wytycznymi dotyczącymi stroju duchowieństwa diecezjalnego. Oczywiście media podchwyciły temat (bo przecież jest to bardzo intrygująca wszystkich kwestia jak powinien ubierać się ksiądz w szkole, w urzędzie i w kancelarii). Jakie buty, kolor koszuli i długość włosów? Kiedy sutanna, a kiedy "strój krótki"?  Podobno treść listu odpowiadała "żywotnym potrzebom wiernych". Nie sądzę. Można bardzo łatwo sprawdzić, czego oczekują wierni od księży. I naprawdę nie jest to noszenie stroju wzorowanego na ubiorze hiszpańskiej szlachty. Wierni potrzebują duchownych o stabilnej osobowości, spójnych w życiu i w przekazie, komunikatywnych i wrażliwych. Otwartych i osadzonych… Czytaj dalej »

Prorocy biblijni bywali niezłymi performerami. Ich happeningi doprowadzały do wrzenia. Machali flagami o różnych kolorach. Ale zawsze towarzyszyło temu słowo. Gest i słowo.

Jeśli chcemy kogoś sprowokować do zastanowienia, to zazwyczaj próbujemy obudzić w nim sprzeciw. Przeciągamy strunę, by pomyślał: „to nie tak” lub „to nie jest tak do końca”. Uruchomiamy w kimś proces krytycznego myślenia, gdy on odruchowo zarzuca nam przesadę. Wchodzi z nami w dyskusję, by wykazać, że nasza manifestacja jakiegoś przekonania jest zbyt radykalna. Ale jednocześnie, przy odrobinie dobrej woli, próbuje też zrozumieć nasz punkt widzenia. Tak byłoby idealnie. Prowokacja prowadzi początkowo do sprzeciwu. To oznacza, że dotarła do właściwego adresata. Bo po co przekonywać przekonanych? Ale jednocześnie sprzeciw w sprowokowanym uruchamia próbę pogodzenia pozornie przeciwstawnych stanowisk. Szuka on syntezy,… Czytaj dalej »

Nie wiem, co się wydarzy i do czego możemy doprowadzić. Nasze możliwości - nawet jeśli skończone - zapewne są spore. Czy nam się uda? Nie wiem. Wiem, że dobro ma sens. Każde dobro i każda miłość.

Trwający Rok Jubileuszowy ma upłynąć pod znakiem nadziei. Ma w ludziach obudzić nadzieję. Problem w tym, że świat, który widzimy - ten dalej od nas i ten tuż obok - do nadziei nie skłania. Raczej wręcz przeciwnie. W dodatku ostatnimi, od których oczekuje się przesłania nadziei, wydają się chrześcijanie. A już zwłaszcza katolicy. Nadzieja jest przecież ukierunkowana na przyszłość, a oni chcieliby wrócić do tego, co już dawno minęło, czyż nie? Już nawet pomijając te wszystkie rozkminy na temat postu, grzechu i podobnych… O nadziei nie wystarczy mówić. Zwłaszcza że zbyt łatwo jest o niej mówić głupio, upraszczając, naiwnie. Nadziei… Czytaj dalej »

Przy takich zabiegach rodzi się jednak wrażenie, że „bojownik” głoszący wzniosłe idee jest niestety zainteresowany jedynie mamoną. I to jest problem.

Nowa poprawność polityczna sprawia, że nazywanie faszystą kogoś, kto oficjalnie używa faszystowskiego pozdrowienia, puszcza oko do neofaszystowskich partii politycznych oraz stara się przemawiać w imieniu tęskniących za rozwiązaniami na wzór „ostatecznego rozwiązania” jest na tyle źle widziane, iż grozi wyrzuceniem z pracy. Zwłaszcza w mediach. To zadziwiające, ale bogaci i potężni z jednej strony bez żenady wdziewają piórka konkretnej ideologii, a z drugiej zastraszają tych, którzy im te piórka przypisują. Chcą i nie chcą. To jakiś znak czasów. Oligarchowie trzymający władzę nie tyle odżegnują się od wszelkiej idei czy ideologii, co raczej - choć nie kryją się ze swoimi sympatiami… Czytaj dalej »

Podział jest rzeczą tego świata. Rolą tych, co budują Królestwo Boże, jest dążenie do jak największej jedności i pokoju.

Za nami Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan oraz Dzień Judaizmu i Dzień Islamu w Kościele Katolickim. Tegorocznym obchodom towarzyszyło dużo wspólnych modlitw, kazań i refleksji. Tym bardziej, że w tym roku przypada 1700 rocznica pierwszego chrześcijańskiego soboru ekumenicznego w Nicei (325 r.). Chrześcijaństwo jest podzielone od wieków. Mamy zarówno Kościoły, jak i wspólnoty chrześcijańskie różniące się teologią, historią, tradycją czy szeroko pojętym podejściem do strefy duchowości. Obecnie nie walczymy ze sobą zbrojnie. Mimo to, niestety, podziały nadal są raniące. Kto jest "prawdziwy"? Tak katolicy, jak i przedstawiciele innych wspólnot prześcigają się czasem w udowadnianiu, kto lepiej rozumie i wypełnia Słowo… Czytaj dalej »

W świecie, w którym kampanie takie jak Dry January przyciągają uwagę - dzięki prostemu, uniwersalnemu przekazowi i pozytywnym wyzwaniom - mam poczucie, że coś wartościowego gdzieś nam umknęło.

Duże miasto, jeden z wielu modnych food halli. Tu ludzie tłumnie przychodzą, by smakować kuchni z różnych stron świata, popijać drinki i spędzać czas w luźnej atmosferze – nie tylko w gronie znajomych, ale i wśród przypadkowych rozmówców. Na ścianach lokali pojawiło się nowe menu, a na stolikach ulotki z zaproszeniem: "Jest styczeń, zapraszamy na Dry January!". Wśród propozycji uwagę zwraca bezalkoholowy drink Martini Floreale, z ginem 0% i nutą cytrusów. Zamawiany tu i ówdzie, zdaje się być próbą odpowiedzi na hasło miesiąca trzeźwości. Więcej niż niszowy trend Dry January (suchy styczeń) to inicjatywa, która z każdym rokiem zyskuje coraz… Czytaj dalej »

Błogosławieństwo Boga nie ma terminu ważności, nie trzeba go co roku odnawiać. Po co zatem ten olbrzymi coroczny wysiłek?

O oczekiwaniach, jakie mają wierni wobec kolędy napisano już bardzo wiele. Zwłaszcza o tych niespełnionych. Bo i rzeczywiście, te domowe spotkania braci w wierze i członków jednej wspólnoty wychodzą bardzo różnie. Dziś jednak chciałabym zmienić perspektywę i zapytać: czego oczekują od kolędy księża? Jaka jest ich wymarzona wizyta duszpasterska (o ile nie jest nią jej brak)? Jaki jest - z waszego punktu widzenia - sens tego spotkania? I nie chcę słyszeć gładkich słówek o błogosławieństwie. Błogosławieństwo Boga nie ma terminu ważności, nie trzeba go co roku odnawiać. Po co zatem ten olbrzymi coroczny wysiłek? Z waszego punktu widzenia? Niektórzy mówią,… Czytaj dalej »

Każdy mógł przyjść do Wcielonego Słowa. Tak jak stał. Mógł zanurzyć się w tej niezwykłej nocy i zabrać tam całą swoją codzienność.

Do Groty Betlejemskiej przychodzili i pasterze i mędrcy. Ubodzy i bogaci. W szatach prostych i w tych strojnych. Nie było protokołu audiencji. Rozpisanego porządku wejść i wyjść. Nie było też choinki ani suto zastawionego stołu. A i zaproszenia były dziwne: pasterzy przyprowadził anioł, obcych ze Wschodu - gwiazda. Czy to spotkanie z niezwykłym Dzieckiem odmieniło ich losy? Ufamy, że tak. Zwłaszcza, że mędrcy wracali już "inną drogą”. Oswoiliśmy się z tą scenką. Wzrusza nas, wzbudza wspomnienia minionych Świąt. A przecież powinna nas szokować. Każdy mógł przyjść do Wcielonego Słowa. Tak jak stał. Mógł zanurzyć się w tej niezwykłej nocy i… Czytaj dalej »

Słowami warszawskiego już arcybiskupa można życzyć księżom, nie tylko na Górnym Śląsku, by byli „pasjonatami życia”, zaangażowanymi „w pełną miłości troskę o tych, którzy nas otaczają”.

Przede wszystkim duszpasterz

Zdjęcie ilustracyjne. Peter H / Pixabay

„Nie jestem politykiem, biznesmenem czy graczem. Nie jestem też czarodziejem, cudotwórcą i geniuszem. Jeśli takie pokładacie we mnie nadzieje, rozczarujecie się. Chcę być przede wszystkim duszpasterzem (…)” [1]. Takie słowa wypowiedział 14 grudnia 2024 roku w Warszawie abp Adrian Galbas SAC podczas ingresu do bazyliki archikatedralnej św. Jana Chrzciciela. Nie na długo zagrzał miejsce na Śląsku – papież ponad rok po objęciu przez niego sterów łodzi Kościoła katowickiego (17 VI 2023) skierował go do stolicy Polski: „Tę decyzję Ojca Świętego – jak tłumaczył 4 listopada, gdy oficjalnie ją ogłoszono – choć jest dla mnie po ludzku trudna, przyjmuję jako wolę… Czytaj dalej »

Ktoś, kto już nie wymyśla nowych prezentów, kto nie daje „więcej” niż ostatnio, jest jakoś niedołężny. Więcej nie może. A jednak pamięta. I w pewnym sensie daje wszystko, co ma.

Gdy połowę z tego, co mam dam temu, kto nie ma nic będziemy mieli tyle samo. Ale ta równość wcale nie będzie taka równa. Bo on zyska, a ja stracę. Przynajmniej tak się wydaje na pierwszy, rachunkowy rzut oka. Radość Zacheusza, który oddaje ubogim połowę swego majątku świadczy jednak o istnieniu takiej radości, która może być większa niż zadowolenie tego, kto nie miał nic, a teraz ma coś. Oczywiście wartość tego „czegoś” jest relatywna. Dla jednego to mało (bo do niedawna miał dwa razy więcej). Dla innego dużo, bo właśnie jego stan posiadania powiększył się o 100 procent. Politycy wiedzą,… Czytaj dalej »